Wspaniała rola pana Mariana Dziędziela, który mocno przypomina mi Jossa Acklanda. Film!? Smutny! Tym smutniejszy, iż należy zdawać sobie sprawę, że historii takich było w PRL znacznie więcej. "Pocieszeniem" niech będzie fakt, że większość osób, które wówczas były "panami życia i śmierci" i pracowały wydajnie dla systemu, dziś zasiada w zarządach dużych firm i banków i to nie tylko krajowych, jest ich przedstawicielami bądź właścicielami własnych firm.