Tematyka weselna przerobiona na kryminał w stanie wojennym czyli polski bigos w którym albo za dużo kapusty albo zasmażki albo kiełbasy. Z tej receptury wyszło coś co może niektórym smakować a innym stanąć w gardle. Ja po obejrzeniu tego filmu jestem chyba bliżej tym którym film stanął w gardle. Może teraz się kręci takie filmy dla młodzieży: dużo wątków, ale żaden nie doprowadzony do końca, odświeżane dialogi o chlaniu, r....niu i kupie. Od czasu do czasu ktoś obowiązkowo musi dostać w mordę.
Moim zdaniem "Wesele" było dużo lepsze, "Dom zły" ratuje tylko montaż, świetne przeplatanie scen z wizji lokalnej z tymi rzeczywistymi, świetne wątki tylko że żadnego z nich reżyser nie rozwija i nie prowadzi do końca, przeskakuje między jednym i drugim i jakby się pogubił w przygotowywaniu tego polskiego bigosu i nie wiedział jak go dobrze przyprawić. Mnie ten polski bigos nie smakował.