Nie krytykowałbym ludzi porównujących "Dom zły" do "Fargo". Co prawda w sferze fabularnej, estetyce filmowej jak i w formie opowiadania historii znacznie się oba filmy różnią. Jednak oprócz zimowego krajobrazu oraz poli(mili)cjantki w ciąży głównym podobieństwem jest problem chciwości, głupoty oraz ludzkiej zawiści. W obu przypadkach jest on motorem napędowym wszystkich wydarzeń filmu i jego główną osią. Bardziej dziwią mnie określenia "w stylu Tarantino", jak dla mnie jedyny styl jaki można tam odnaleźć to styl Smarzowskiego. Poza tym zgadzam się w 100% z recenzją. Ode mnie 10/10