Mam jedno pytanie dot. filmu, dlaczego milicjantom zależało na wrobieniu gł. bohatera?? Bo to, że zabili pułkownika (czy jaki tam miał stopień) w miarę logiczne, w prowadzonym śledztwie dowiedział się rzeczy które im szkodziły i chciał to ujawnić. I jeszcze jedno, jak wyjaśnić pojawienie się Ździśka w końcowej scenie, czy to tylko majaczenie kolesia, czy historia wyglądała inaczej?
Wiem,że odpowiadam późno, ale lepiej późno niż wcale. Milicjanci po prostu szukali kozła ofiarnego. Środoń i tak nie uniknął by kary w sprawie Dziabasów, niezależnie czy był winny czy nie. Co do drugiego to miał majaki. Ja odebrałem to jako wyrzuty sumienia. Mógł równie dobrze on zabić Dziabasów. Przynajmniej miał taki zamiar. Reżyser retrospekcje Środonia przedstawił w taki sposób, że nie wiadomo czy są prawdziwe. Pozostaje się tylko domyślać