Żaden Tarantino ani Fargo. Jest Makbet - oburzona chamskim traktowaniem przez Środonia żonka Dziabasa napuszcza go na zootechnika. I jest klasyczny chwyt czyli Czerwona oberża. Karczma, w której goście są mordowani dla kasy. Ale film ekstra. Drugi dzień od wizyty w kinie chodzi mi po głowie i rozkminiam różne wątki. Nie dźwigam tylko jednej rzeczy: po cholerę porucznik kazał sobie esperal wyciąć? Myślał, że to już koniec?