Nie sposób odmówić Arakiemu cudownego czarnego humoru. Ale na koniec wesołości nie pozostaje już ani grama...
Moje wrażenia (ew. spojlery) - http://www.filmweb.pl/user/Starrysky/blog
Stracone pokolenie
Doom Generation
& the worlds sucks.
Pędzimy szosą otoczeni przez pustkowie, a wszystko, co po nas zostaje to krew i śmierć.
Pytania o miłość, o sens - to puste majaczenia upalonego chłopca. Z filozofów pozostały
pierdoły, dla których nie ma miejsca. Miejsce jest tylko dla tych, którzy brną dalej i nigdy,
przenigdy się nie oglądają. Silnych jak zwierzęta. Ale nikt nie jest doskonały, nawet sex-
machine przez moment okazuje się być tylko człowiekiem. Pędzimy więc szosą, a naszym
śladem podążają stada byłych, którzy rozpoznają nas, choć chcemy z całych sił zapomnieć o
ich istnieniu. Chyba jesteśmy już w piekle. Prowadzi nas Wergiliusz i pokazuje, jak przetrwać o
jeden motel dłużej. Jemy za pięciu, pieprzymy się za dziesięciu. A gdy na chwilę
oprzytomniejemy, wciąż nie możemy wyjść z dziecięcego zdziwienia,
jaki ten świat jest zły. Ile tu krwi, ile tu przemocy, jakie to wszystko jest bez sensu. Dość,
jedziemy dalej! Po Hamlecie została tylko czaszka. Nie możemy dać sobie wyrwać życia,
musimy wypić wszystko do ostatniej kropli. Nie ma już tych, którzy próbowali inaczej.
To ponura piosenka wykrzyczana ochrypłym głosem punka. Neonowy nihilizm i nastoletnia
dekadencja. Wspaniały obraz obrzydliwego świata. Riff geniuszu.