5,5 21 tys. ocen
5,5 10 1 21373
5,7 9 krytyków
Doomsday
powrót do forum filmu Doomsday

Kiedy już myślałem, że takich filmów się nie robi Marshall zaskoczył mnie ostrą jazdą w post-apokaliptycznych B-klimatach lat 80-tych. Collage składający się z dziesiątek wkrętów ze śmietnika popkultury podany na lekko i szybko, acz z wdziękiem :) Widać, że nic tu nie jest robione na siłę, ani tym bardziej na poważnie - co uświadomione zostaje nam już w pierwszych sekundach projekcji, przez "poważny", przegięty, przejęty, sztampowy i obowiązkowo zachrypnięty głos narratora. Owej swobodzie i brakowi siłowego podejścia do tematu film zawdzięcza to, że Marshall uniknął pułapki w którą wpada wielu twórców myślących, że łatwo jest zrobić tzw. "Kultowy Film" (vide: "Smokin' Aces"). "Doomsday" dostaje ode mnie zasłużone 7/10. Mimo tego, że film baaaaardzo mi się podobał, nie mogę dać więcej, ponieważ - co by tu nie mówić - jest to gniot. Gniot z polotem, który ma spore szanse by stać się filmem kultowym (przypomnijmy: wcale nie oznacza to, że film musi być dobry) :)

Jedyne co tak naprawdę raziło mnie w filmie to muzyka - kawałki "przebojowe" zostały wmontowane nieco bez finezji i pomysłu (a nie oszukujmy się, w tego typu kinie jest to ważne), natomiast muzyka "epicka" była mocno nieudolna, również źle wkomponowana, no i ogólnie z doooooopy wzięta (choćby scena w której wozy bojowe opuszczały "Mur").

O tym co, w moim przekonaniu, zadecydowało o sile filmu to ogrom zawartych w nim smaczków.
Zacznę może od tych związanych z kulturą wysp:
- stylizacja wszystkich wafli Sola - z jednej strony mamy tu wywodzącą się z UK estetykę punk (tak - wywodzącą się z UK i proszę mi tu nie bredzić o USA i Ramones, bo tam był taki punk jak ze mnie jest Chomeini) a z drugiej ewidentne nawiązanie do szkockich Piktów (włosy, tatuaże, pomalowana skóra itp.).
- "Mur" oddzielający Szkocję od reszty wyspy. Przecież to ewidentne nawiązanie do Wału Hadriana, powstałego m.in. w celu uniknięcia zagrożenia ze strony Piktów właśnie :)
- walka Sola z Kanem to jak dla mnie wkręt z kanonu arturiańskiego, taki Artur i Mordred i chęć wzajemnego zrobienia sobie ziaziu
- rewelacyjny wątek w scenie ucieczki ze szpitala, kiedy to pojawia się gość stylizowany na Wallace'a w wykonaniu Gibsona - niebieska farba na połowie gębala + włos co najmniej "nieuczesany"
- reszta to drobne smaczki - szpital oczywiście musiał mieć imię Św. Andrzeja (dla niewtajemniczonych - pieję do krzyża św. Andrzeja), kilku wafli sola jeździ samochodem pomalowanym w jak flaga tegoż pięknego kraju... no i nie zapomnijmy o kankanie w kitlach :)
Swoją drogą zawsze wydawało mi się, że kultura ogólnie to ujmując anglo-saska jest nam najbliższa i nie powinniśmy mieć problemów z jej rozszyfrowaniem... A z tego co widzę to na filmwebie ogromna większość osób tego nie łapie i przyczepia się właśnie do strojów i fryzur (skąd mieli farby, jak oni wyglądają itp) oraz do wątku rycerskiego. Dla mnie jest to co najmniej "strange".

Co do reszty smakołyków to z racji tego, że było ich w cholerę, wymienię tylko te które najbardziej przypadły mi do gustu:
- herb Kane'a to oczywiście znaczek "Biohazard" :)
- wojskowi potrącający krowę, to ewidentne nawiązanie do wcześniejszego filmu Marshalla, w którym również w obecności żołnierzy ginie biedna Krasula
- ciągłe zmiany klimatu - po estetyce P-A Punk bohaterowie wkraczają do brudnego średniowiecza, po czym to znowu przenoszą się do "hipermarketu" z wypasionymi furami i telefonami komórkowymi
- pojawiający się przez kilka chwil murzyn w stroju średniowiecznego mieszczucha ;)
- scena w której dwójka żołnierzy ścigana jest przez wypełniony neandertalczykami autobus została żywcem przeniesiona z "Warriors" Waltera Hilla
- w scenie "obiadu", w której cały budynek wypełniony jest punko-piktów przez kilka sekund widać w tle, że jedna z osób w tłumie ubrana jest w strój bejzbolisty
- cały wątek walki ludzi Kane'a z ludźmi jego synalka jest tu mocno symboliczny (w genialnie kiczowatym sensie) - rywalizacja wojny z synem, swoistej walki pokoleń, tego co stare z tym co nowe, ukazana została tutaj jako bój średniowiecza z jakże współczesną popkulturą (szczególnie widoczne jest to w scenie show urządzanego przez Sola w czasie gryylla)
Podobnych drobiazgów w filmie jest mnóstwo, trzeba tylko w miarę uważnie oglądać :)

Krótko mówiąc - film jest "w pytę" :)

ocenił(a) film na 4

Lubię tego typu filmy, jednak ten film to niezrealizowany potencjał. Dlaczego tak piszę? Bo sam pomysł był świetny, ale kilka błędów logicznych po prostu zabiło fabułę. Rozumiem, że umiesz spojrzeć na ten film przez pryzmat kiczu, ale niektórych rzeczy nie da się wytłumaczyć, bez uśmiechu zażenowania na twarzy...

Jakie to nielogiczności? Ano takie: ( uwaga spoilery )

- ekspedycja porusza się wozem pancernym, który jest w stanie przejechać po minie i osoby siedzące w środku nie powinny z tego powodu ponieść jakichkolwiek obrażeń fizycznych. A co się dzieje w filmie? Zbiry rozbijają szyby w obu pojazdach zwykłymi butelkami i bełtem z kuszy. Nawet w zwykłych samochodach szyby nie rozbijają się tak łatwo i zazwyczaj są podklejone folią, która zapobiega rozsypaniu się szkła. To jakim cudem w super opancerzonym wozie tak łatwo wybić szybę? Nie można było zamontować jakiejś kratki zabezpieczającej? I teraz wyobraź sobie, jakby się potoczyły wydarzenia, gdyby chociaż jeden wóz był sprawny...

- drugą mega bzdurą jest bliskie umiejscowienie bunkra atomowego w stosunku do średniowiecznego zamku. Ludzie cofają się w rozwoju technologicznym do wieków średnich, mając pod nosem gigantyczny magazyn, napakowany wszelkimi dobrami technologicznymi, które wystarczy tylko wyjąć z kontenerów. A żeby było śmieszniej, drzwi do tego swoistego "skarbca" są otwarte :) Nie wierzę w to, że jakiś zwiadowca or something w ciągu 30 lat nie natrafił na chociaż jedno wejście do tego bunkra. To jest tak śmieszne, że szkoda gadać...

- Bentley rozbijający autobus na połowę - jasne, szczególnie, że nawet zderzaka za bardzo nie uszkodził...

- Bentley wyjeżdżający z bunkra, ociera swoimi bokami o wrota aż lecą iskry, ale o dziwo lusterka zostają nienaruszone :D

- Bentley, który nie może uciec przed jakimś starym wrakiem :D super

- w ogóle akcja z Bentleyem to jest jeden wielki Product Placement i pójście na łatwiznę przez reżysera pod koniec filmu..

- wyjmowane oko major - fajnie, że w szpitalu wszyscy biegają w kombinezonach, a ona wyciąga jak gdyby nic swoje sztuczne oko i jeszcze nim rzuca...a potem pewnie włożyła je sobie tak samo, jak na początku filmu ( bez żadnej dezynfekcji itd. :D )...

Reasumując, do momentu wyjechania wozów pancernych film zapowiada się dobrze. Potem - im bliżej końca - jest coraz gorzej. Może za wyjątkiem sceny pościgu, która jest stylizowana na Mad Maxa...miło, że przytoczyłeś dużo ciekawych "smaczków", ale może zamiast nimi, reżyser powinien się bardziej zainteresować całokształtem fabuły, bo kilka głupich baboli zabiło ten film...a szkoda...ode mnie 4/10 i tylko za scenerię...

użytkownik usunięty
na3askany

Witam.
Dopiero teraz zauważyłem Twoją odpowiedź. Spieszę więc z odpowiedzią.




"Bo sam pomysł był świetny, ale kilka błędów logicznych po prostu zabiło fabułę. Rozumiem, że umiesz spojrzeć na ten film przez pryzmat kiczu, ale niektórych rzeczy nie da się wytłumaczyć, bez uśmiechu zażenowania na twarzy... "

To jest właśnie największy problem z ocenianiem tego typu produkcji - nigdy nie wiadomo na ile twórcy wprowadzają takie wątki w imię "konwencji" a na ile sami są tego nieświadomi. Ja osobiście - choć mogę błądzić i popełniać poważny błąd w rozumowaniu - kiedy widzę, że film jest zrobiony z jajem i jest trybutem dla kina klasy B (a takim filmem jest imho "Doomsday") zakładam, że jest to raczej ta pierwsza możliwość. Choć faktycznie jest kilka takich sytuacji, scen i pomysłów co do których... eh... muszę się z Tobą zgodzić. No ale po kolei.




"ekspedycja porusza się wozem pancernym, który jest w stanie przejechać po minie i osoby siedzące w środku nie powinny z tego powodu ponieść jakichkolwiek obrażeń fizycznych. A co się dzieje w filmie? Zbiry rozbijają szyby w obu pojazdach zwykłymi butelkami i bełtem z kuszy. Nawet w zwykłych samochodach szyby nie rozbijają się tak łatwo i zazwyczaj są podklejone folią, która zapobiega rozsypaniu się szkła. To jakim cudem w super opancerzonym wozie tak łatwo wybić szybę? Nie można było zamontować jakiejś kratki zabezpieczającej? I teraz wyobraź sobie, jakby się potoczyły wydarzenia, gdyby chociaż jeden wóz był sprawny..."

Tutaj niestety muszę się z Tobą zgodzić.



"- drugą mega bzdurą jest bliskie umiejscowienie bunkra atomowego w stosunku do średniowiecznego zamku. Ludzie cofają się w rozwoju technologicznym do wieków średnich, mając pod nosem gigantyczny magazyn, napakowany wszelkimi dobrami technologicznymi, które wystarczy tylko wyjąć z kontenerów. A żeby było śmieszniej, drzwi do tego swoistego "skarbca" są otwarte :) Nie wierzę w to, że jakiś zwiadowca or something w ciągu 30 lat nie natrafił na chociaż jedno wejście do tego bunkra. To jest tak śmieszne, że szkoda gadać... "

A tutaj już zdecydowanie nie. To nie chodzi o to, że ludzie ci cofnęli się w rozwoju i nie wiedzieli jak świat wyglądał wcześniej - minęło przecież ledwie 30 lat. Oni zwyczajnie nie rezygnowali ze swojej "średniowieczności" i nie zbliżali się do "skarbca" z tego względu że Kane uprawiał zamordyzm (co jest zresztą świetnym pomysłem, odwołującym się do motywów kina post-apokaliptycznego w wydaniu "B", zwłaszcza do pewnych przedstawicieli jego nurtu włoskiego choćby "2019 - Dopo la caduta di New York" - nie w ma w filmie grup "dobrych" i "złych", wszyscy mają zdrowo pogięte charaktery i mocno nasr...ne w głowach) - on po prostu torturował i wymordował wszystkich którzy mieli inne zdanie niż on. Podejrzewam, że zaraz napiszesz coś w stylu "no tak ale jak to jest możliwe by jeden facet..." - otóż jest to możliwe, najlepszy przykład masz w rodzinach patologicznych, a w skali marko masz systemy totalitarne w których mała grupka ludzi + odpowiednio rozbudowany aparat uciskają i narzucają swoje poglądy szerokim masom społeczeństwa. Tak więc uważam, że ten zarzut jest niesłuszny.


"- Bentley rozbijający autobus na połowę - jasne, szczególnie, że nawet zderzaka za bardzo nie uszkodził...
- Bentley wyjeżdżający z bunkra, ociera swoimi bokami o wrota aż lecą iskry, ale o dziwo lusterka zostają nienaruszone :D
- Bentley, który nie może uciec przed jakimś starym wrakiem :D super "
To właśnie jest dla mnie owa "konwencja" w najczystszej postaci. Zwłaszcza zarzut pierwszy :D Dla mnie to właśnie przemawia bardziej na plus niż na minus filmu. Jeśli ktoś szuka wiarygodnego filmu post-apokaliptycznego powinien sięgnąć raczej po dwie pierwsze części trylogii "Mad Max". "Doomsday" to bardziej estetyka "Guerrieri dell'anno 2072", "Nuovi barbari", "Fuga dal Bronx" (pamiętna scena zestrzelenia helikoptera za pomocą pistoletu).

"- wyjmowane oko major - fajnie, że w szpitalu wszyscy biegają w kombinezonach, a ona wyciąga jak gdyby nic swoje sztuczne oko i jeszcze nim rzuca...a potem pewnie włożyła je sobie tak samo, jak na początku filmu ( bez żadnej dezynfekcji itd. :D )..."
To faktycznie było "śmiechowe" :). I tutaj sam nie wiem czy idiotyczność była zamierzona :D

Podsumowując: w tego typu kinie nigdy nie dowiemy się co było zamierzone a co co nie [patrz: wstęp do mojej odpowiedzi]. Ja wolałem częściej przyjmować, że w filmie puszczano oko do widza, niż że popełniano idiotyczne błędy. Być może jest to podejście niewłaściwe, ale było ono powodowane radością, że w końcu mogę znowu obejrzeć takie kino.



Poza tym. Nieco zmieniając temat. Zwróć stary uwagę na to, że w filmie jest takie zagęszczenie pomysłów, że głowa mała. Sam wątek zamku i jazd Kane'a wystarczyłby takiemu np. Shyamalanowi na osobny film ;) Za samo to należy się poklask niemały. Co z tego, że pomysły nie są w pełni wykorzystane - takie są wymogi ich skondensowania do 90 bodajże minut.

Pozdrawiam.