Aż szkoda że Clint wrócił z emerytury dla tego filmu, bo zakończenie aktorskiej kariery na Gran Torino miało jakąś swoją wymowę. Tymczasem Clint chyba wystąpił tylko po to by oddać przysługę przyjacielowi który stanął za kamerą. Miałkie, naiwne i banalne. Jedynie film ratuje rudzielec Amy. Jeśli ktoś chce film obejrzeć o baseballu to niech obejrzy Moneyball.