Słaby, najgorszy film ze Sly'em. Nic w nim nie trzyma się kupy. Po raz kolejny filmowcy amerykańscy próbowali nam pokazać, że instytucja policji w USA nie istnieje - już nie mówiąc o tym, że nikt nie zbadał okoliczności wypadku brachola Sly'a, to jak facetowi (Carterowi) może ujść na sucho seria brutalnych morderstw, które niby były zemstą za śmierć brata. W ogóle film był dosyć monotonny - Sly w kółko robił obchód po tych samych gościach, aż wreszcie ich sprzątnął (z wyjątkiem golfisty). Denerwował mnie też montaż, ale mniejsza z tym. Ale było parę wstawek humorystycznych np. wzruszające kazanie Sly'a, skierowane do bratanicy. Mocno naciągane 4/10.