Ciekawa jest historia głównego bohatera, skąd przyszedł, w jaki sposób się zmienił. Przede wszystkim ten film, tak mi się wydaje, porusza emocje. Było na sali tylko kilka osób i można było usłyszeć chlipanie i pociąganie nosem z każdej strony. Film faktycznie chyba raczej dla osób wierząych, w tym sensie że wątek religijny może trochę drażnić, ale nie jest też jakoś bardzo agresywnie narzucający się. Tyle ode mnie :)
Wow, serio ktoś się na tym popłakał? ;) Ale może rzeczywiście tu o religijność chodzi. Jak dla mnie miernota, ledwo wysiedziałam do końca ;)
Owszem, u mnie na seansie to samo. Chlipnie albo świeczki w oczach? Myślę, że na to może mieć też wpływ to, jakie kto miał życie i co przeżył, czy odnalazł coś w tym filmie dla siebie.
Otóż to. Tu nie chodzi o żadnego Jezusa, wiarę czy niewiarę. Trzecie i ostatnie zdanie przez Ciebie napisane jest słuszne.
Cóż... sądząc po awatarze masz wrażliwość pantofelka więc i nie dziwne, że na takim filmie nic Cię nie ruszyło.
ja jak chlipałem w kinie to na całym ekranie było widać butelkę i kieliszek i musiałem się przesiąść....
Oglądałam ten film już dwa razy i mimo że nie jestem osobą wierzącą, poruszył mnie niesamowicie.
Ale masz rację, wątek religijny się tu nie narzuca, stanowi tło dla pokazanych wydarzeń.
A piosenka końcowa - cudowna..
Oglądając drugi raz praktycznie przepłakałam cały film xD