Niestety, ale Wielki Finał wcale nie taki wielki. Nie rozumiem czemu Robert i Cora przeprowadzili się do domu po Violet a Mary została sama jedna z całą służbą w Downton... podobnie jak krótki wątek Sambrooka, który mogli bardziej rozwinąć.
W DA Nowa Epoka chociaż coś się działo a w Wielkim Finale nie wiedzieć czemu skupili się na Mary jakby to ona była główną bohaterką filmu.
Najwięcej emocji budzi tylko ostatnia scena- wspomnienia z Matthew, Sybil i niezapomnianą Violett Grantham.
Ogólnie w tej części cała intryga z tym oszustem była bardzo naciągana. Aż się dziwnie oglądało. Zawsze z wypiekami się oglądało główną intrygę, a tu mnie znudziło, od razu wiedziałam, że z tym chłopem jest coś nie tak, ale było zbyt oczywiste i ten skandal z rozwodem też jakoś tak mało dramatycznie, wiadomo że w DA wszystko ostatecznie kończy się dobrze, ale tutaj było to już zbyt oczywiste. Końcówka bardzo wzruszająca, popłynęłam totalnie.