Film jest wybitnie przeciętny. Horror z tego żaden, Dracula, przyznaję, całkiem, całkiem, ale wyglądał jakby się z salonu piękności urwał... I te sceny współżycia... Jakieś to takie dziwne było, pewnie dlatego, że przyzwyczajona jestem do aseksualności wampirków Ani Ryż... I końcówka...Kiedy ta laska walnęła tekst "Jestem Mary Van Helsing(....)", to nie wiem czemu, ale brechtać się zaczęłam...:) Do tego dochodzą również ścinanie głów, woda święcona, Biblia, krucyfiksy...i ogółem cały arsenał do zabijania krwiopijców; to również mi nie pasowało...eh...znowu ta pani Ryżowa....:) O zostawaniu wampirem od jednego użarcia nie wspomnę...:P Dużo było też lipnych Matrix'owych akcji...4,5/10