a mianowicie dwie rzeczy:

1. Film powinien być dłuższy - mamy wiele momentów, w których akcja jest opowiedziana przez narratora (podróż Drakuli statkiem, pościg za Drakulą przez Europę, ucieczka Keanu Reevesa z zamku i jego dalsze perypetie). Dzięki temu mielibyśmy bardziej złożony obraz, moglibyśmy bliżej poznać bohaterów, bo oprócz Miny i Draculi, inne postaci są tak naprawdę ledwie zarysowane

2. Przesadzone przemiany postaci Księcia Ciemności - o ile super sprawdza się w roli podstarzałego, mrocznego, upiornego dziadka; świetnie wypada w głównej roli ekscentrycznego dżentelmena, całkiem fajny jest motyw z "wilkołakiem", to już pod koniec filmu, gdy Drakula w ostatnich scenach leży zakrwawiony przy Minie, i wygląda jakby mu ktoś twarz kwasem spalił - no kurczę, taki moment w całej historii, wręcz kluczowy, ona go całuje w usta, a ten wygląda jak Ryszard Kalisz... A tak na poważnie, cała konwencja filmu przedstawia nam historię mroczną, poważną, smutną i romantyczną, a momentami sama postać Drakuli ukazywana jest jak w jakiś kretyńskich horrorach. Moim zdaniem kontrast między Drakulą - dżentelmenem, a Drakulą - zmutowanym nietoperzem jest trochę przesadzony, co wpływa niekorzystnie na odbiór tej tragicznej historii.