Film jest prowadzony w dobrym tempie, choć historia rekrutki-medium moim zdaniem nie porywa.
Akcja i efekty są na poziomie, wydaje mi się, że ze scenariusza można wyciągnąć więcej, powinno
pozostawić się furtkę na kontynuację. Co do pierwszoplanowej postaci - wg. mnie Stallone był dużo
bardziej przekonywujący i stworzył lepszą postać. Tak na prawdę wahałem się pomiędzy 6-7/10, ze
wskazaniem na 6, także ta "7" to lekko naciągana, głównie przez wzgląd na sentyment do
pierwowzoru.
Nie znam komiksowego Dredda, zapewne ci, którzy go znają mają inne odczucia, ale mnie film trochę zawiódł. Nie lubię nie wiedzieć nic o głównym bohaterze. Najszerzej zarysowane tło w filmie ma Ma-Ma, o niej i o Anderson dostajemy choć minimum informacji - ale tylko minimum. Cała reszta to bieganie i strzelanie bez krzty fabuły - np. mylę się, czy Dredd nie wspomina ani słowem o sędziach zdrajcach zdając "raport" przełożonej? Zgubiłem się też trochę co do tego dlaczego górna część budynku ostatecznie nie eksplodowała.
W pamięci zostanie fragment z żoną zabitego przez Anderson bojownika i ujęcia w zwolnionym tempie. Reszta do zapomnienia.