Gdy ja szedłem do podstawówki, nie pamiętam takich scen jak testowanie i znęcanie się nad nowymi. Nie pamiętam poniżania, wyśmiewania się z kogoś w ramach jednej klasy.
Ale to było w czasach gdy podstawówka miała 8 klas. Może kwestia "czasów" ma tu znaczenie.

W średniej szkole — było zjawisko "kotów". Ale pamiętam, że ci starsi raczej odbębniali to na zasadzie "potrzeby kultywowania tradycji", a nie z sadystycznej przyjemności. Podchodzili, pytali skąd jesteście, potem "do lepy", jeden strzał, a potem rozmowa "jak wam się podoba, boicie się ? My też się baliśmy :) Będzie spoko. Uważajcie na tego nauczyciela" itd.
Ale to było w czasach gdy technikum było 5-letnie. Może znowu to kwestia "czasów".

Teraz słyszę o dzieciach napieprzających się po twarzach w przedszkolu. O po-pie-rd-oleńcach w gimnazjach, którzy nie tylko znęcają się nad słabszymi psychicznie uczniami, ale potrafią znęcać się nad nauczycielami.

Potem w rodzinie słyszę o podstawówce gdzie jakieś głupie pi -z- dy znęcają się nad jedną dziewczynką, która jest od nich mądrzejsza, ma lepsze stopnie, a przecież to one - są przyzwyczajone - że mają być 'księżniczkami w klasie'. Aż w końcu dochodzi do spotkania rodziców z nauczycielami.
A je- b -ane mamusie tych księżniczek walą wprost do nauczycielki "jeśli da pani jakąś karę naszym dzieciom to wyleci pani z tej roboty!".
K...wa!

Zastanawiam się co będzie jak mój pójdzie do podstawówki i zacznie go nękać jakaś grupka patoli i co ... będę musiał wynajmować znajomych, żeby po szkole spuścili im symboliczny wp...dol ? :/ (samemu oczywiście muszę siedzieć w domu, mieć świadków i alibi gdyby tamci poszli się poskarżyć na policję).