Nie jestem jakimś zatwardziałym miłośnikiem slasherów, ale lubię od czasu do czasu jakiś obejrzeć - ich konwencja nie zmieniła się od lat 80., dalej to proste kino, gdzie trup ściele się gęsto, a cycki zewsząd wyskakują. I w sumie na weekendowy wieczór czego chcieć więcej? Odpowiednia ilość piwa i można się nieźle bawić. I taka jest właśnie "Droga bez powrotu 5" - fabuła nie istnieje, a już od napisów początkowych jest seks i lejąca się strumieniami krew. Jakby to miało być jakieś ambitne kino, tu czułbym się rozczarowany, ale czego oczekiwać od takiego podgatunku? Co prawda film ma swoje minusy - m.in irytującego opiekuna kanibali, brak wyrazistych bohaterów itd. Ale w sumie kogo to obchodzi - mają efektownie ginąć i już. Dziwi mnie tylko, że początkowe sceny to cały ten festiwal, masa ludzi, a potem są opustoszałe ulice i banda kanibali robi co chce - szlachtują na środku ulicy, szarżują samochodem czy kosiarką do trawy itd. I nikogo nie ma ;). No, ale to też urok takich filmów. Ogółem klimacik był całkiem spoko - urocza B klasa. Albo nawet C klasa. Solidny crap i tyle - może nie zasługuje na 5, ale oglądało się nieźle i szybko to naciągnę.
Film był wczoraj emitowany na stacji Super Polsat i czytał Stanisław Olejniczak.