Przeczucie mnie nie myliło. Po brawurowych pierwszych czterech częściach, twórcy tej epickiej tetralogii, zachęceni gorącym przyjęciem ich poprzednich produkcji, pogrążyli się w twórczej ekstazie i stworzyli komedię. Cóż za błyskotliwy chwyt! Cóż za zaskoczenie! Gorąca zachęcam wszystkich, którzy nie mają co zrobić z życiem, do zapoznania się z piątą częścią przygód, trzech intrygujących braci, którzy zrzucili kajdany kapitalistycznego wyzysku i zamieszkali w lesie, na łonie natury, gdzie integrują się z matka naturą a w wolnych chwilach polują na ludzi. Spodziewam się, że ta podniosła atmosfera będzie towarzyszyć naszym bohaterom a zarazem i nam jeszcze przez jakichś czterdzieści kolejnych odcinków tej epopei, aż w końcu twórcy umrą.
Ale cóż to, widzę że fani na filmwebie urządzili sobie mały Opposite Day? 3,7 punkta? Z resztą nie punkty się liczą, tylko głęboko poruszone serca widzów.