Film uznałbym za nawet więcej niż dobry. Ciekawa akcja, momentami ciut zaskakujący, ogólnie większość czasu trzyma w napięciu, ot taki thriller do obejrzenia w sobotni wieczór. Jednak jeżeli ten film nawiązuje tytułem do serii slasherów o zdegenerowanych fizycznie psychopatach to trudno nie oceniać tego filmu przez pryzmat tej serii. Także poza pojedynczymi ujęciami tego gore nie było, pomimo tego, że sekwencje z pierwszej połowy filmu mogły wskazywać, że krwawej papki będzie jeszcze więcej. Zabijać się zabijali, ale nie więcej niż w przeciętnym akcyjniaku (i nie bardziej brutalnie), a nie tego oczekuję po slasherach. No i przede wszystkim zabrakło jakiegokolwiek nawiązania do antybohaterów całej serii. Oczywiście można uznać, że skoro społeczność w lesie mieszka odizolowana, to koniec końców ograniczona pula genetyczna będzie prowadzić do różnych deformacji, ale... tego w filmie całkowicie zabrakło. I tak naprawdę poza tym, że leśna społeczność kierowała się swoimi zasadami i nikogo do siebie dopuszczać nie chciała, to nie pasowali oni do świrów mordujących wszystkich w koło dla zabawy. Także oceniając ten film przez pryzmat całej serii ocena należy się dość niska.
Dodatkowo została zupełnie zmieniona koncepcja grupy przyjaci... ofiar, gdzie była to hipsterska wesoła gromadka osób dość rozgarniętych (acz irytujących większość czasu), w przeciwieństwie do serii, gdzie jeden był głupszy od drugiego i olbrzymią satysfakcję sprawiało, kiedy mordercy kończyli ich udział w filmie. Pomijam już wciskanie tej różnorodności kulturowej (chociaż z drugiej strony to dość zabawne, że homo parka praktycznie padła jako pierwsza, a murzynek o zapędach komunistycznych odnalazł się w tej leśnej komunie).
Po przeanalizowaniu filmu jeszcze raz w głowie nie daje mi spokoju kilka bzdur, które jakby nie było psują mi odbiór tej całkiem niezłej fabuły. Po pierwsze tocząca się kłoda z taką prędkością, kosząca wszystkie drzewa na swojej drodze byleby dopaść bohaterów to jakiś absurd. Po drugie dużo bardziej bolesne było zachowanie bohaterów, którzy zamiast uciec w boki, biegli w dół uciekając przed tą że kłodą. Po trzecie to ci ludzie w ciemności zamknięci, jak oni tam w ogóle funkcjonowali? Na moje oko oni by tam pozdychali z głodu w tych krętych korytarzach, nawet gdyby im żarcie pod same kraty dostarczali. No i czwarta sprawa, jak zwykle w takich filmach zastanawia mnie - a gdzie są władze? W okolicy giną ludzie, a żadnego szeryfa stanowego, FBI, ani nikogo innego to zupełnie nie obchodzi. Według mnie prędzej czy później do osady na wzgórzu wybraliby się przedstawiciele władz, a gdyby zostali przepędzeni, to wróciliby z całym oddziałem i skończyłoby się. No ale wiadomo, to film i logika jest... mocno uproszczona.
Mimo wszystko podobała mi się iście komediowa wstawka z przewodnikiem, który po mniej niż 5 minutach został zmiażdżony pułapką z kolcami. Tako przewodnik to skarb hehehe