Film ten zrobił na mnie ogromne wrażenie - nie tylko świetną grą aktorską (szczególnie podobał mi
się Jeremy Irvine) czy też zdjęciami i muzyką - ale głównie zakończeniem i przesłaniem. Eric, mimo
tak strasznych i niewyobrażalnych cierpień przeżytych w obozie wybaczył swemu oprawcy. Mnie
tymczasem ciężko jest wybaczyć totalne drobnostki i niejednokrotnie zdarza mi się coś komuś
wypomnieć. Film ten dał mi sporo do myślenie i sprawił, że uświadomiłam sobie, ile tracę,
chowając do innych urazę. Doceniłam też życie, które bywa ciężkie, ale o które trzeba walczyć.