Pięcioro nastolatków jest przewożonych szkolnym autobusem po jakimś odludziu. Po co? Raczej nie do szkoły. Drzewo blokujące drogę skłania kierowcę do jazdy przez tytułowy skrót, tyle że do opuszczonej podziemnej instalacji wojskowej. Po drodze do autobusu wpada na chwilę zbiegły przestępca, który wiecznie miele ozorem, ale nic z tego nie wynika. W końcu autobus się psuje u wylotu tunelu. Postać bandyty w zasadzie okazuje się jedynie głupkowatym pretekstem do pozbawienia szczyli telefonów. Potem już tylko ginie, zaraz po kierowcy. Bachory drą się, jakby od tego zależało ich życie, a nie zależy, nawet, kiedy okazuje się, iż w opuszczonym, lecz wciąż zasilanym (!) kompleksie, kuśtyka coś, co dało radę dwóm dorosłym, w tym uzbrojonemu oprychowi, ale nie dzieciarni, mylącej lewą z prawą.