generalnie świat filmowy to świat zboczeńców, świat perwersji (ci co go tworzą) tu nie ma wyjątku. To natężenie seksualności przeszło swoją granice, a szkoda. Końcówka jak dla mnie 100 % debilizmu i fi*ciej fantazji.S. Penn jak zwykle gra sie bie- fi*ta na wierzchu.Żałosne.