Film dosyć dziwaczny.
Na samym początku myślałem że to jakieś głupoty, potem miałem mieszane uczucia. Facet wyglądał jak Gordon Freeman z Half-Life. Klimaty filmu jak w Mad Max, czasami śmieszny, w większości dziwny film, ale nie dał mi zasnąć.
Ciężko ocenić taki film.
Na pewno nie są to jakieś głupoty z cyklu "Kung Pow: Wejście wybrańca".
Ma w sobie coś więcej, ale muszę obejrzeć raz jeszcze.
zapada w pamięć, zachowanie bohaterów prześmieszne,dziwaczne,głupie... film z czasem coraz bardziej mi się podoba, jeśli to miała być parodia post -trzeciowojennych filmów typu Droga, Mad Max czy innych to udała się znakomicie, a jeśli nie to i tak jest dobry
Obejrzałem raz jeszcze.
Mimo że nie za bardzo zrozumiałem jego przesłanie, to film mi się podobał :-)
Polecam obejrzeć, w ramach relaksu.
Ocena: +7
SPOILER
Przesłanie filmu? Samotny facet ścigany przez śmierć, wędruje przez pustynię by zostać królem. Czy nie jest to obraz każdego z nas? Dzieciak, który choć wydaje się kłopotem czasem pomaga to, powiedziałbym, takie dziecko w każdym człowieku, którego tylko niektórzy nie mają serca się pozbyć i czasem słuchają. To nie jest skomplikowana fabuła.
A cała otoczka - postnuklearne Stany w stylu lat 50-tych, z ruskimi, rock'n'rollowymi samurajami i królem Vegas to zwyczajne jaja są i mnie taki humor wchodzi gładko. Może się trzeba odpowiednio nastawić, jak tu ktoś zauważył, film to taki Blues Brothers w stylu Mad Maxa. No i niezłe buty.