PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=419050}

Droga

The Road
2009
7,1 77 tys. ocen
7,1 10 1 77493
6,4 44 krytyków
Droga
powrót do forum filmu Droga

Naprawde, wszędzie zniszczenia, szaro, brudno a pośród tego ojciec i syn.
Zobaczyłem film popołudniu i przez reszte dnia byłem dobity.
Co do kataklizmu to ewidentnie były atomówki. To nie mógł być meteoryt. Co do promieniowania, w innym wątku niektórzy spekulują że to nie bomby bo niebyło promieniowania. Otóż promieniowanie przenikliwe to tylko niewielki procent "zniszczeń" jaki pochodzi od wybuchu jądrowego.
Większość to promieniowanie cieplne i fala uderzeniowa. Pozatym promieniowanie obejmuje niewielki promień od wybuchu i utrzymuje się przez króki czas. W Hiroshimie napromieniowani zostali ci którzy byli w odpowiedniej odległości nie za blisko bo by wyparowali i nie za daleko.
Gdyby to był meteoryt to zniszczenia były by największe w pewnym punkcie a im dalej od pkt zero tym mniej zniszczeń, w filmie zniszczenia są nierówne. Pozatym gdyby meteor walną w USA to Europa i reszta świata były by w całkiem niezłym stanie i przyszły by z pomocą ameryce.
Naprawde aż trudno uwierzyć że na świecie jest tyle broni jądrowej że wystarczy zniszczyć ludzkość kilka razy.

Już dawno takiego przykrego filmu nie widziałem. Jest naprawde dobry nawet bardzo. Viggo świetnie zagrał ojca.

Jak wasze reakcje? Wg mnie jeden z najlepszych 2009r.

mistrzyoda87

/"Książki nie czytałem, lecz czytając kilka waszych teorii przypomniało mi się coś z trailera i obejrzałem go ponownie.
Dla mnie dość istotnym wytłumaczeniem są sceny z początku trailera."/

Primo: scen z trailera w filmie nie ma, to typowy zabieg marketingowy bo prawda jest taka, że "Droga" za dużo ludzi do kin by nie przyciągnęła... W zwiastunie zrobili więc z niej mocny thriller katastroficzny. Phi...

Secundo: nawet jeśli te sceny z kataklizmami znalazłyby się w filmie, to byłaby to tylko i wyłącznie interpretacja reżysera/scenarzysty. Sam książki nie czytałem, ale z tego co tu ludzie piszą nie rozstrzyga ona przyczyn światowej zagłady. W filmie mogli więc sobie wybrać jedną z możliwych opcji.

/"(...)chodziło o zagładę z... kosmosu. (...) Sprawa chyba rozwiązana."/

Niewątpliwie to właśnie McCarthy miał na myśli ^^

ocenił(a) film na 10
Oldi

Przyczyna zagłady jest prosta i wpadłem na nią bardzo szybko - wybuch super-wulkanu. Mówione było o trzęsieniach ziemi, pożarach, oraz tym podobnych rzeczach. Niebo przez cały czas jest pochmurne (pyły wulkaniczne), ojciec zapada na gruźlicę (również od pyłów). Popiół leży na ziemi, wszystko jest szare.

Nie może być to zagłada atomowa z następujących powodów:
* żywność by była niemożliwa do spożycia
* mowa była o ochładzaniu klimatu (poprzez wspomniane pyły wulkaniczne ciepło nie dochodziło na planetę)
* nigdy nie widać słońca (w przypadku wybuchu atomowego takiego czegoś nie ma)

Odpada też zagłada z kosmosu:
* nikt nic na ten temat nie mówi
* gdyby to kosmici zaatakowali Ziemię ludzie staraliby się ukryć, a nie podróżować bez przeszkód
* niby w jaki sposób atak obcych miałby ochłodzić całą planetę?
* jeśli chodzi o możliwość asteroidy - dostatecznie duża, by zakryć całą planetę pyłem, była by za duża, byśmy mogli ją przetrwać. A jak widać na filmie - stosunkowo dużo ludzi przeżyło.

Wirusa nie biorę pod uwagę, bo nie miałoby to żadnego powiązania z tym, jak świat wygląda.

Oriflamme

Aż dziw bierze ile mamy filozofów w Polsce :). Proponowałbym jednak przed przejściem do tej dyskusji czytać więcej magazynów naukowych. Moim zdaniem autor faktycznie celowo nie wyjaśnił przyczyny apokalipsy, dawał jedynie wskazówki. Niestety pomysł z bronią atomową jest nietrafiony. Ktoś tutaj przytoczył cytat z wikipedii o teorii zimy atomowej. Jest to tylko teoria do tego nie poparta faktami. Człowiek nie dysponuje wystarczającą ilością bomb atomowych aby choćby raz zakryć nimi ziemię, ba nawet same kontynenty a co dopiero kilka razy, dlaczego? Wyjaśnienie jest proste. Ludzie posiadają niecałe 30.000 ( z czego dyspozycyjnych jest trochę ponad połowa ) bomb atomowych o średniej sile mniejszej niż 1MT. Bomba o sile 1MT ma zasięg termiczny/ fali uderzeniowej o promieniu 5-7km w zależności od ukształtowania terenu. Przy czym nie wszystko w promieniu 7km zostaje zniszczone. Najwięcej szkód jest w centrum. Zakładamy zatem, że bomba o sile 1MT niszczy doszczętnie 30km2 co jest w miarę realne. Pomnóżmy teraz 20.000 razy 30km2 wychodzi nam 600,000km2. Wszystkie kontynenty mają łączną powierzchnię prawie 150mln km2... 250 razy więcej. Gdyby więc wystrzelić wszystkie bomby atomowe aby jedna lądowała obok drugiej można by wymazać z mapy Polskę i kawałek. Niestety jest to za mało... Moim strzałem był super wulkan i nie jest to s-f a rzeczywistość. Dla niedowiarków proponuję poczytać o yellowstone.

internal_exile napisał: W tej chwili żadne naturalne czynniki nie są w stanie zrobić czegoś takiego, natomiast broń atomowa jest i będzie cały czas realnym zagrożeniem, zdolnym objąć obszar całej Ziemi.

W życiu nie czytałem takich bzdur. Po pierwsze bomby atomowe są w stanie objąć co najwyżej dwukrotną powierzchnię Polski. Oczywiście nikt w taki sposób by ich nie wystrzelał. Rozproszone, wyrządziłyby mniejsze szkody. Po drugie naturalne czynniki to to czego powinniśmy się obawiać.

Przykładowy Yellowstone raz już wybuchł z siłą ponad 2mln MT ( mega ton ) co 100 krotnie przewyższa siłę całego arsenału broni jądrowej. Mimo to szkody wyrządzone nie były tak duże jak te pokazane w filmie więc tym bardziej nie były wynikiem bomb atomowych. Problemem z super wulkanem jest to, że nie jest jedyny. Znanych jest kilkanaście o podobnych możliwościach i wybuch jednego z nich może przyczynić się do wybuchu pozostałych. To co prognozuje się po ich wybuchu wygląda niemalże jak na filmie z "niewielką" różnicą. Większość gatunków flory i fauny przeżyje...

Nie przekreślam tutaj teorii o uderzeniu asteroidy chociaż nie pasuje mi kilka rzeczy. Asteroida, żeby wywołać zimę atomową trwającą tak długo ( tak się na to mówi niezależnie od czynnika wywołującego ) musiałaby mieć rozmiary podobne do tej sprzed 65mln lat. Siłę wybuchu podczas uderzenia tej asteroidy szacuje się na 100 mln MT co jest ponad 3300 razy więcej niż arsenał atomowy i 10 razy więcej od superwulkanów łącznie. Ludzie pochowani gdzieś głęboko może by i przeżyli ale żadne budynki, drzewa by się nie ostały. Fala uderzeniowa zniszczyłaby wszystko co wystaje z ziemi na całej planecie...

Podsumowując.

Nie jesteśmy w stanie odgadnąć co się stało bo reżyser tego nie wie, poza tym nie o to chodzi. W filmie jest wiele błędów logicznych utrudniających rozpoznanie przyczyny.To, że przeżył człowiek jako ostatni oraz fakt, że cała fauna i flora wyginęły jest dla mnie nieporozumieniem. Sporo gatunków zwierząt i roślin jest w stanie przeżyć bez światła, wiele bez niego żyje na codzień. W filmie natężenie światła było ograniczone ale jednak. Wracając do wypowiedzi staruszka.

"Wiedziałem, że kiedyś do tego dojdzie. Śmiano się z tego a ja wiedziałem, że tak to się skończy".

Jestem w stanie zaryzykować stwierdzeniem, że to kara Boża... Nie widzę innej przyczyny całkowitej zagłady życia na ziemi w sposób przedstawiony nam w filmie. Tutaj życie się po prostu kończy...

Pozdro

botanix

Ale nad czym wy w ogóle debatujecie? Zarówno w książce jaki w filmie najważniejsze jest jej przesłanie, relacja ojca z synem i walka o przetrwanie i na tym opiera się historia. Nieważne co się stało. Czy to była wojna nuklearna czy meteoryt który uderzył w ziemię. Tego nie wiedzą nawet sami bohaterowie.

ocenił(a) film na 4
botanix

W wypadku tego filmu nie warto czytać magazynów naukowych. Warto czytać magazyn muzyczny "Rolling Stone", w którym jest artykuł na temat powstawania tego filmu i który pewne rzeczy tłumaczy. Zaraz poszukam i wstawię linki.

ocenił(a) film na 9
Oldi

a moze to byl death beam wymyslony przez Nicola Tesla ?:D

ocenił(a) film na 9
Miki_

"Wiedziałem, że kiedyś do tego dojdzie. Śmiano się z tego a ja wiedziałem, że tak to się skończy".

hmm...no to cóż, przychodzi mi tu na myśl to, co obecnie się dzieje na naszej planecie, ale jakoś nikogo to bardzo nie rusza - czyli globalne ocieplenie, wyjaławianie się gruntów przez nadmierne rolnictwo oraz zatruwanie wód, tego typu rzeczy, no i oczywiście wszystko wskazuje na to, że coś 'pierdykneło' oprócz tego! atomówka raczej nie, ufo tym bardziej, prędzej już jakieś superwulkany, trzęsienia ziemi itp - jakieś przyczyny z ziemi - generalnie myślę, że Ziemia nie wytrzymała już tego wszystkiego a głównym winowajcą jest właśnie człowiek (tak jak i w realu) ;)

ocenił(a) film na 9
Oldi

jeszcze tylko dodam(jako ciekawostkę), że Einstein uważał, iż jeżeli wyginą pszczoły to po 4 latach na Ziemi zniknie wszelkie życie (wiadomo, nie ma pszczół, nie ma kto zapylać roślin, nie ma roślin - padają zwierzęta i na koniec ludzie)...to teraz zerknijcie tutaj:
http://fakty.interia.pl/fakty_dnia/news/apokalipsa-pszczol-dotarla-do-polski,154 2017/a94dbbac98828e3554f3cec4e7d2087a

...:/:/:/

ocenił(a) film na 9
Miki_

sorry to znowu ja, niby sie da edytować posty, a się nie da:/ anyway jeszcze mi przyszło do głowy, że może naukowcy coś poszaleli za mocno i doprowadzili do takiej sytuacji. Nie wiem czy pamiętacie, całkiem niedawno do sądów wpływało wiele pozwów, aby zamknąć Wielki Zderzacz Hadronów, gdyż ludzie obawiają się, że zniszczy on Ziemię (http://gadzetomania.pl/2010/02/26/czy-sad-zamknie-wielki-zd erzacz-hadronow)
może właśnie dziadek był jednym z tych, którzy składali te pozwy?:) naukowcy nie jeden eksperyment już spartolili, co nie raz miało opłakane skutki...
może coś z fizyką kwantową, porozszczepiali jakieś kwarki albo co..fizyka kwantowa ma potężną moc..
ew. faktycznie coś z jądrem ziemi się stało albo ostatecznie może te wiatry słoneczne?:)

ocenił(a) film na 9
Oldi

co tak ten temat zamarł?

ocenił(a) film na 10
Oldi

Widzę, że wyrządzono wam wielką krzywdę karmiąc mitami o przesadnych skutkach użycia broni jądrowej. Idealnym przykładem propagandy jest np. film "Ostatni brzeg". Może i ciekawy, ale zupełnie nierealistyczny-czysta bajka. W przypadku wojny nuklearnej zniszczone zostałyby co najwyżej większe miasta, cała reszta byłaby raczej nienaruszona. do tego już po kilkunastu dniach byłoby w nich możliwe normalne funkcjonowanie (czytaj-bez skażenia). Większe zagrożenie stanowiłyby uszkodzone w wyniku działań militarnych elektrownie jądrowe, które mogłyby być źródłem stałego skażenia (a jest ich dość trochę). Poza tym, założenie o "zimie jądrowej" to mit wymyślony na potrzeby filmów i ksiażek, jest obalony przez naukowców jako cos niedorzecznego. Byle wybuch większego wulkanu wyrzuca o wiele więcej popiołu i dymów, niż cały arsenał atomowy razem wzięty. Do tej pory na różnych poligonach zdetonowano setki, a może i tysiące bomb atomowych/wodorowych i innych, nie wpłynęło to na klimat, czy atmosferę. Żeby zniszczyć życie na ziemi, ludzie musieliby mieć 10 tysięcy razy potężniejszy arsenał lądrowy (tak wyliczono), tym co mamy nawet nie zarysowalibyśmy tej planety. Jeżeli chodzi o film, to w grę wchodzi tylko właśnie jakiś wybuch superwulkanu, albo upadek meteorytu (możliwe, że to są połączone razem czynniki). Tylko one miałyby możliwość, aby zasnić atmosferę pyłami na tak długi okres.

http://www.fatalnafikcja.pl/wojne.htm


J. R. Nyquist
Czy można przetrwać wojnę atomową?



"Po artykule na temat przygotowań Rosji do wojny atomowej, dostałem w odpowiedzi interesującą korespondencję. Niektórzy z autorów tych listów podejrzewają, że jestem kompletnym ignorantem. Zwracają uwagę, że przecież wojna atomowa wywołałaby "zimę jądrową" i wówczas wszyscy byśmy pomarli. Ponieważ nikt nie chce umierać, dlatego nikt również nie rozpocząłby wojny atomowej (nikt również nie przygotowywałby się do niej poważnie). Inni z moich korespondentów sugerują z kolei, że nie mam pojęcia o skutkach promieniowania jądrowego.
Cierpliwie odpowiadam moim korespondentom, że wojna atomowa nie oznaczałaby końca świata. Odwołuję się do badań, które pokazują, że "zima jądrowa" nie ma żadnych naukowych podstaw, że pył radioaktywny nie zabiłby całego życia na ziemi. To zadziwiające, ale tylko nieliczni dają się przekonać. Większość woli apokaliptyczne mity, tworzone przez autorów prac popularno-naukowych, producentów filmowych i dziennikarzy. Jeżeli dr Carl Sagan powiedział raz, że następstwem wojny atomowej będzie "zima jądrowa", to musi to być prawda. Gdy podczas filmu ludzkość ginie z powierzchni ziemi w wyniku radiacji, to znaczy, że właśnie tego powinniśmy oczekiwać w realnym życiu.
Ale Carl Sagan mylił się na temat zimy jądrowej. A film "Na plaży" ("On the Beach") wprowadził w błąd amerykańskich kinomanów na temat działania radioaktywnego pyłu. Już czas, żeby raz na zawsze, skończyć z tymi mitami. Wojna atomowa nie oznacza końca świata, choć może się okazać straszliwie wyniszczająca.
Wielu uznanych fizyków ostro skrytykowało hipotezę zimy jądrowej. Laureat nagrody Nobla Freeman Dyson stwierdził kiedyś na temat zimy jądrowej: "To jeden z najohydniejszych odcinków nauki, ale już straciłem nadzieję na przekonanie o tym opinii publicznej".
Michael McElroy, profesor fizyki na Uniwersytecie Harvarda, również krytykował hipotezy na temat jądrowej zimy: stwierdził kiedyś, że badacze, zajmujący się tym zagadnieniem, w swojej pracy zatytułowanej "Jądrowa zima: globalne konsekwencje wielokrotnych wybuchów jądrowych (Science, 1983), posłużyli się metodami z dziedziny "karcianego szulerstwa".
Zima jądrowa to teoria oparta na przekonaniu, że masowe użycie broni jądrowej spowoduje powstanie takich ilości dymu i popiołu, które trwale przysłonią słońce, powodując w ten sposób katastrofalny spadek temperatury na całym świecie. Według Carla Sagana, cała planeta ulegnie w takiej sytuacji zlodowaceniu. Uprawa żywności będzie niemożliwa. Ludzkość wyginie z zimna i głodu.
W rzeczywistości naturalne klęski żywiołowe powodują od czasu do czasu powstanie znacznie większych ilości dymu i popiołu, niż te spodziewane w wyniku wybuchu wojny jądrowej. W 1883 roku wulkan Krakatau eksplodował z siłą równą 10 000 bomb jednomegatonowych, z siłą większą niż siła arsenału jądrowego zgromadzonego na świecie. Wybuch Krakatau nie miał większego wpływu na warunki pogodowe. Jeszcze bardziej zgubne wydarzenie miało miejsce wiele tysięcy lat temu, gdy ogromny meteor uderzył w Quebec z siłą 17,5 mln jednomegatonowych bomb, tworząc krater o średnicy 63 km. Ale Ziemia nie uległa zlodowaceniu, a życie na planecie nie zostało zniszczone.
Należy też wziąć pod uwagę poglądy profesora George'a Rathjensa, znanego przeciwnika broni jądrowej, który powiedział, "Zima jądrowa jest najbardziej wyrazistym przykładem fałszywego przedstawienia dokonań nauki, jaki pamiętam". Warto też zwrócić uwagę na poglądy profesora Russella Seitza, z harwardzkiego Uniwersyteckiego Centrum Stosunków Międzynarodowych, który powiedział, że hipoteza jądrowej zimy została skompromitowana.
Dwóch badaczy, Starley Thompson i Stephen Schneider, odbrązowili hipotezę jądrowej zimy w czasopiśmie Foreign Affairs z lata 1986. Thompson i Schneider napisali: "apokaliptyczne wnioski wypływające z hipotezy o jądrowej zimie mogą być uznane za znacznie mniej prawdopodobne, aniżeli do tej pory sądzono".
Dobrze. Czyli, nie będzie jądrowej zimy. Co jednak w takim razie z radioaktywnym pyłem? Czy powstała w następstwie wojny atomowej radiacja nie spowoduje skażenia całego globu, zabijając wszystkich?
Najkrótsza odpowiedź brzmi: absolutnie nie. Jądrowy pył radioaktywny to oczywiście problem, ale nie powinniśmy przeceniać jego znaczenia. Są dwa rodzaje radioaktywnego pyłu (opadu promieniotwórczego), powstałego w wyniku wybuchu atomowego. Są to opady powstałe w wyniku: 1) promieniowania opóźnionego i 2) promieniowania krótkotrwałego.
Według badacza Petera V. Pry'a, "Skutki promieniowania opóźnionego, wbrew popularnej opinii, nie spowodują śmierci miliardów ludzi na całym globie". Choć oczywiście wzrośnie liczba osób umierających na raka naczyń limfatycznych, białaczkę, raka tarczycy. "Jednakże, przekonuje Pry, "takie przypadki byłyby prawdopodobnie znacznie rzadsze, niż dziś występujące przypadki śmierci w następstwie... palenia papierosów, czy wypadków samochodowych".
Prawdziwe niebezpieczeństwo stanowią następstwa promieniowania krótkotrwałego. To rodzaj skażenia, które powstaje, gdy wybuch powstaje tuż nad lub w zetknięciu z powierzchnią ziemi. Powstały w ten sposób pył radioaktywny może zabić miliony ludzi, w zależności od zastosowanej strategii. Ale ten rodzaj promieniowania zanika i przechodzi na bezpieczny poziom po upływie zaledwie 13-18 dni. Nie jest trwały. Ludzie żyjący poza skażonym terenem, będą bezpieczni. Ludzie z terenu skażonego mogą przetrwać, jeżeli będą mieli dostęp do podziemnych schronów. Na niektórych obszarach może nawet wystarczyć pozostawanie w zamkniętym mieszkaniu.
W przeciwieństwie do obiegowych, a mylnych opinii, nie ma udokumentowanych przypadków śmierci w wyniku skażenia jednym z dwóch rodzajów promieniowania ani w Hiroszimie, ani w Nagasaki. W obu przypadkach wybuchy zostały przeprowadzone nad powierzchnią ziemi, co powoduje powstanie minimalnych ilości radioaktywnych pyłów. Współczesna broń termojądrowa jest nawet jeszcze bardziej "czysta". W przypadku wybuchów nadziemnych, taka broń spowoduje niewielką (jeśli w ogóle) ilość ofiar pyłów radioaktywnych.
Rosyjscy eksperci wojskowi są przekonani, że następna wojna światowa będzie prowadzona przy użyciu jądrowych głowic rakietowych. Wiedzą doskonale, że broń jądrowa nie może spowodować końca świata. Według rosyjskiego eksperta wojskowego, A.S. Miłowidowa, "Burżuazyjni ideolodzy popełniają ogromny i krzywdzący błąd twierdząc niesłusznie, że w światowej wojnie termojądrowej nie będzie zwycięzcy". Miłowidow wyjaśnia, że zachodnie sprzeciwy wobec masowego użycia broni jądrowej są oparte na "subiektywnej ocenie. Takie stanowisko jest po prostu wyrazem protestu wobec wojny atomowej."
Inny rosyjski analityk, kapitan V. Kułakow, wierzy, że masowe uderzenie jądrowe może nie wystarczyć do pokonania "silnego wroga, dysponującego rozległym terytorium, które pozwoli mu na użycie przestrzeni i czasu na zorganizowanie aktywnej i biernej obrony..."
Rosyjska teoria wojskowa traktuje wojnę atomową jako w najwyższym stopniu wyniszczającą, ale równocześnie możliwą do wygrania. Rosyjscy generałowie nie wyolbrzymiają skutków wykorzystania broni masowego rażenia. Mimo że wojna atomowa może przynieść niespotykaną wcześniej w historii liczbę ofiar śmiertelnych, rosyjscy stratedzy wierzą, że dobrze przygotowany system tuneli i podziemnych bunkrów, może uratować życie wielu milionów ludzi. Właśnie dlatego Rosja buduje obecnie rozległy system schronów dla mieszkańców swoich miast.
Po stronie amerykańskiej podobnie, istnieją opracowania, sugerujące możliwość przetrwania wojny atomowej. Słynne opracowanie Rand Corporation z 1960 "Wojna termojądrowa" stwierdza "Nawet jeżeli 100 obszarów miejskich [w USA] ulegnie zniszczeniu, w całym kraju będzie nadal więcej bogactwa niż obecnie w całej Rosji i więcej potencjalnych możliwości niż stało przed tym krajem w latach czterdziestych. Stany Zjednoczone są bardzo bogatym i dobrze wykształconym krajem."
Opracowanie to stwierdzało, że nawet w przypadku śmierci połowy amerykańskiej populacji "ci którzy przetrwają nie położą się po prostu i nie umrą. Nie będą także musieli cierpieć z powodu zgubnego zamieszania."
Mimo tak wielu uczonych opracowań i studiów naukowych, mity na temat wojny atomowej przetrwały. Te mity służą do wprowadzania w błąd amerykańskiej opinii. Ze względu na te mity rząd Stanów Zjednoczonych nie kłopocze się budowaniem schronów atomowych dla swoich obywateli. Ze względu na mity nie podejmujemy poważnych przygotowań do wojny atomowej z Rosją i Chinami.
W lutym rozmawiałem z rosyjskim dezerterem, płk Stanisławem Luniewem. Mieliśmy uczestniczyć w spotkaniu z grupą emerytowanych wojskowych i urzędników CIA. Powiedziałem płk Luniewowi, że ludzie, z którymi mamy się spotkać, nie wierzą, że broń jądrowa może zostać wykorzystana.
"Dlaczego?" zapytał zdziwiony.
"Ponieważ wierzą, że małe rybki i wieloryby wszystkie zostaną zabite, jeśli dojdzie do jądrowej wymiany" - odpowiedziałem sarkastycznie.
"I co z tego?" odpowiedział Luniew. "Rosyjski sztab generalny wcale o to nie dba."
Celem wojny jest zwycięstwo. Każdy dobry generał wie, że do zwycięstwa prowadzi wiele ścieżek. Jedną z nich może być ścieżka termojądrowa. Jeżeli takie postanowienie zostałoby podjęte w Moskwie i Pekinie, pomogłoby to wyjaśnić ogromne rozmiary przedsięwzięcia, które dzisiaj widzimy. Na szczęście, sytuacja nie jest aż tak poważna. Niemniej musimy być czujni i musimy być lepiej informowani."

ocenił(a) film na 10
Oldi

Jeszcze jedno odnośnie tych zimnowojennych bzdur o zniszczeniu planety przez atomówki (które to mity miały swój ukryty cel). Na zachodzie chciano wytworzyć w społeczeństach poczucie, że wojna atomowa oznacza zagładę ludzkości. Ludzie mieli być sparaliżowani strachem i przez prostesty, demonstracje destabilzować sytuację w krajach zachodnich-wiążąc ręce swoim rządom. Cała ta akcja była sponsorowana przez KGB-radziecki wywiad. Podobnie było z organizacjami ekologicznymi (narzędzie powstałe za kasę Związku Radzieckiego mające na celu destabilizację Zachodu i osłabienie rozwoju gospodarczego, można znaleźć informacje o tym, to żadna tajemnica), ale to oddzielny temat. Lenin ze swoim stwierdzeniem o pożytecznych idotach wiecznie żywy. W czasach zimnej wojny zachód był ich pełen, a i do dzisiaj wiele bajeczek przetrwało i jest powielanych.

Co innego olbrzymie zniszczenia od ABC, a zagłada ludzkości od niej-trzeba znać skalę i nie popadać w przesadyzm