Normalnie się popłakałem oglądając ten film przepiękny i wzruszający piękny
Ja tez....bardzo zadko mi się to zdarza, po prostu coś się we mnie przełamalo. Film jest ciepły, niesmowicie ciepły to chyba najlepiej go opisuje, jest wspaniały z niesamowitym klimatem i pięknymi obrazami. Niezwykła historia. Wielki ukłon ku Timowi Burtonowi.
Ja bym go określiła magiczny, nie ciepły, chociaż to też b. dobre określenie dla tego filmu ;)
Przed sekundą skończyłem "Dużą Rybę". Był to chyba jedyny film Burtona, którego wcześniej nie widziałem. Po jego obejrzeniu zastanawiam się nad samotnie stojącym w hierarchii filmowej Burtona "Edwardzie Nożycorękim", bo jestem przekonany o tym, że "Duża Ryba" to kino wcale nie gorsze, równie pociągające i piękne poprzez swoją oryginalność.
Tim Burton wykreował zupełnie inny film niż zwykle - nie ma w nim ni krzty strachu, groteskowych scen, gotyckich strojów, Londynu wieku 17., ani też czarno-białych czasów przedwojennych. Co więcej, nie ma też takiej lukrowanej tandety jak w "Charlie i Fabryce Czekolady", chociaż słodycz sypie się gęsto i prawie cały czas.
Jest jednak coś, co przekonuje do tego filmu, a nie odpycha. Fakt faktem, jest w nim niesamowita sterylność, ale wywołana opowiadaniem podkolorowanych historii, co akurat przy charakterze opowieści jest całkowicie zrozumiałe. Bo właściwie nie znam inne sposobu, który generalnie miałby lepiej oddać ton i tematykę opowiadanych bajek.
Najwybitniejszą częścią tego filmu jest to, że wszystko oddane jest dla scharakteryzowania, nakreślenia charakterystyki jednej osoby - Edwarda Blooma, a takiego wysiłku podejmuje się jego syn. Próżno szukać tutaj narracyjnych opowieści, tylko fantastyczne, łagodne, bezpretensjonalne przejścia ze świata rzeczywistego w powierzchwonie tylko świat marzeń.
Edward Bloom niewątpliwie jest marzycielem, który ucieka od realnego świata, bo ten ni jak nie pozwala mu odkryć samego siebie. Wszyscy są tacy sami, szarzy, a on po prostu uwielbiał podkolorowane historie jego życia, które wbrew woli syna, opowiadał mu za każdym razem, kiedy miał ku temu okazję.
Warto zresztą dodać, że Edward nie był bezpośrednim kłamcą, ani też zwykłym krętaczem. Po części takim był, ale zawsze opowiadał historię, która się wydarzyła, zmieniając tylko w trakcie szczegóły, które pozwolały mu odżywać. Można to zauważyć na samym końcu, kiedy syn, zaznajomiony już z jego charakterem, wybaczajac mu wszystko, rozumiejąc jego postępowanie i to, że opowiadane historie to było jego życie, dokańcza ostatnią historię jego życia. Edwardowi pozwala to umrzeć w spokoju, spełnieniu, albo, można by rzec - radości.
Najważniejsze w charakterystyce Blooma jest to, że dochodzimy do wniosku, ze żaden z niego bajkopisarz bez żadnej prawdy w opowiadanej historii. Edward bowiem znał i wielkoluda Karla, i bliźniaczki syjamskie, i szefa cyrku. Wynika więc to, że musiał zaznać wszystkich rzeczy, jakie opowiadał, mimo, że na początk uwydawały się nie do spełnienia.
Można też dopisać prawdziwą wersję wydarzeń z jego życia. Niekoniecznie musiał zapoznać Karla, odwiedzając go w jego jaskini, nie musiał być podczas pracy w cyrku poddawany takim abstrakcyjnym i brutalnym testom. W końcu, nie musiał wcale lądować spadochronem w Hongkongu i powtarzać wyczyn Rambo.
"Duża Ryba" to wspaniały tytuł dla tego filmu. Główny bohater może siebie uznać za dużą rybę w wielkiej wodzie, ale tylko wtedy, kiedy opowiada swoje życie w sposób, jaki go cieszy. Zatracając się w rzeczywistości staje się znowu niedołężnym człowiekiem, bez perspektyw.
Ten tytuł to niesamowite kino. Z pozoru familijne i banalne, w podtekście bardzo głębokie i poruszające. Serdecznie polecam.
"rozklejacz" dla facetów xD (no dobra też się poplakałem i tak chciałem żeby jego ojciec opowiedzial jescze jedną historię) ;]
na pewno obejrze ten film jeszcze kilka(naście) razy ;p
Właśnie skończyłem oglądać i muszę się przyznać, że niejedna łezka się zakręciła... Burton zaserwował wyśmienitą historię nietuzinkowego Edwarda Blooma, kreatywnego, niestrapionego człowieka, który całe życie był spragniony po prostu życia... a co w nim było najważniejsze, to każdy kto obejrzał film wie.
Prosty i Magiczny film - polecam!!
zgadzam się film cudny... zauroczył mnie całokształt fabuły ... ubarwiona historia życia umierającego starca z pleciona fantazja i magia ... lekki i przyjemny :)
Jestem świeżo po obejrzeniu. Tzn. oglądałam go kilka lat temu w telewizji, ale rodzice uznali, że to bzdury jakieś i co rusz przełączali. Teraz mieszkam sama i na spokojnie go sobie obejrzałam, nie opuszczając ani jednej cennej minuty :)
Jak i wielu z Was wyżej podpisanych, również nie mogłam się powstrzymać od łez. Ale, co dziwne, wzruszały mnie nie tylko ostatnie "smutne" sceny (smutne w cudzysłowie, ponieważ po namyśle stwierdzam, że nie było w tych scenach dramatu i-czego nie mogę znieść-patosu-scena śmierci w bardzo wesołej oprawie, mimo to chwytająca za serca), ale również te niezwykłe i piękne, gdy poznał olbrzyma Karla (świetna postać), znalazł się w Spectre, poświęcał się w cyrku by poznać kobietę życia czy też scena, w której pojawiły się osoby znane z opowieści. Może mam rozstrojony system nerwowy, ale film jest niesamowicie zajmujący, zaskakujący i niesamowity, że na niemal każdą scenę reagowałam albo śmiechem albo płaczem. Tim Burton jak zwykle stanął na wysokości zadania. Doskonale dobrani aktorzy, przepiękne zdjęcia, wspaniała i skomplikowana-acz zręcznie poprowadzona fabuła. Chętnie sięgnę po książkę. Zastanawiam się, czy podstawa na której był oparty film była duża :) Pozdrawiam!
to prawda, ma w sobie niesamowite ciepło i magię. kto jak kto, ale Burton potrafi :)
Też uważam ten film za arcydzieło, ale nie popłakałem się na końcu... Czy to oznacza, iż jestem złym człowiekiem? :/
Na swoje usprawiedliwienie dodam, że po seansie poczułem lekkie mrowienie w okolicach lewej pięty. Może to był delikatny objaw wzruszenia;)
Piękny magiczny i mądry. Pokazuje co jest ważne i co może urozmaicić nasze życie jeśli tylko chcemy.
Łezka zakręciła się na koniec. Ale nic więcej.
Jak dla mnie to opowieść o człowieku , który nie boi się marzyć ;)
Pierwszy w miarę "normalny" film Burtona ;))
8 - za McGregora, Tima i opowieść.
No tak jak widać wszyscy się popłakali na tym filmie więc mam filmwebową społeczność dosyć wrażliwą.Ja sam tez parę razy ujrzałem z 2,3 łzy.To właśnie była ostani film Tima B. którego nie widziłem i własnie ze zdjęć myślałem że nie będzie w stylu jego ale jednak był trudno powiedzieć skąd on ta magie ma ale ma (:.Trochę mi to przypomniało Benjamina burtona ale to raczej odwrotnie.Hmm i ten fajny morał na końcu szkoda że ja nie miałem takiego rodzica , szkoda że film to nie życie nie raz no nic na pewno Tima (:.Dla tego 9/10 zasłużone.
Dzisiaj obejrzałam ten film, i mimo faktu, iż widziałam go któryś tam już raz, to płakałam niesamowicie. Po prostu nie mogłam przestać.
Coś niezwykłego, magicznego. Wszyscy aktorzy byli ważni, stworzyli przepiękną całość.
Dzisiaj obejrzałam ten film, i mimo faktu, iż widziałam go któryś tam już raz, to płakałam niesamowicie. Po prostu nie mogłam przestać.
Coś niezwykłego, magicznego. Wszyscy aktorzy byli ważni, stworzyli przepiękną całość.
I rzecz dla której warto poświecić te 2h :) o to chodzi żeby nie zmarnować niby czegoś się nauczyć i wzruszyć (:
Przepiękny film. Zaparło mi dech, kiedy skończyłam go oglądać. Tak sobie pomyślałam, że czasem może warto koloryzować ten nasz szary świat..Pod warunkiem oczywiście że się w to będzie wierzyc..
Niesamowity, optymistyczny film o potędze wyobraźni i marzeń, a także o tym, ze każdy z nas moze ucztnić swoje życie bardziej pogodnym i szczęśliwym. Zależy to jednak tylko od nas.
No, właśnie. Kim był Edward Bloom? Mężczyzną, który kochał bardzo swoje życie, doceniał i starał się uczynić je bardziej magicznym. Ubarwiał je na wszystkie sposoby i mam wrażenie, że właśnie w taki kolorowy sposób odbierał wszystkie najważniejsze momenty w jego życiu. Cieszy mnie to, że na końcu syn go zrozumiał- scena, w której opowiada ojcu o jego śmierci jest jedną z najbardziej wzruszających- choć przecież nie smutnych scen. Cały film jest absolutnie cudowny, polecam go każdemu wrażliwemu widzowi.