No dobra, może to ciut za duże słowo ale ten film strasznie przypomina Forresta Gumpa. Co mi nie pasuje? Jakoś nie mogę uwierzyć, że w pełni świadomy (Owszem, ciężko chory, ale świadomy umysłowo), człowiek mający rodzinę cały czas opowiada niestworzone historie niczym małe dziecko. We wspomnianym już przeze mnie "Forreście Gumpie" (Zarówno filmie jak i książce, którą polecam), tytułowy bohater jest osobą upośledzoną umysłowo, nie może pójść do szkoły, czy pracy więc ucieka w świat fantazji, by ubarwić swoje życie. Skoro Edward Bloom mógł prowadzić normalne życie, to czemu wciąż zmyśla? Pewnie zaraz ktoś napisze, że jestem przeciwny takiemu ubarwianiu, ale nie chodzi mi o to, że Edward zmyśla a o to, że robi to CAŁY CZAS. Skąd więc ta dość wysoka ocena? Dlatego, że historie same w sobie są bardzo ciekawe i dość wciągające. :) A jakie jest wasze zdanie?
Myślę,że się mylisz :) Są tacy ludzie. Osobiście znam jednego. Taki mały-duży romantyczny chłopczyk,który bardzo lubi koloryzować(mimo tego,że to chłop jak dąb :P). P.S gdzie w Forreście Gumie były fragmenty,że uciekał on w Świat fantazji ?
Chodzi mi o to, że historie które opowiada Forrest są strasznie nieprawdopodobne, a on opowiada je po to, by się nie nudzić. Książka kończy się tak: "Niekiedy patrzę nocą w gwiazdy i rozmyślam o swoim życiu i o tym jak mogłoby wyglądać. A potem nagle mam 30, 40, 50 lat... I bez względu na to, co się stało, mogę spojrzeć na swoje życie i powiedzieć "Nie było nudne, jak flaki z olejem. A to też coś, nie?"
Może w książce,w filmie nie przypominam sobie,aby Tom Hanks zmyślał lub przebywał w wyimaginowanym Świecie pozbawionym przemocy lub żeby robił to z czystych nudów :) Nie mniej dobrze mówisz:trzeba w końcu poczytać tą książkę ;0
Według mnie zacytowany przez Ciebie fragment nie świadczy wcale o tym, że Forrest zmyślał. Każdy z nas czasem zastanawia się nad swoim życiem i myśli "co by się stało gdybym wtedy zrobił coś innego, podjął inną decyzję?"
Ale Gump był upośledzony umysłowo. Nie mógł pójść do normalnej pracy czy szkoły. Zmyśla po to, by się nie nudzić.
Znam osoby upośledzone w podobnym stopniu co Forrest, które chodzą do szkoły i pracują, niektórzy nawet kończą studia (często osoby upośledzone mają niesamowitą pamięć). Nie przeczę że w książkowej wersji wszystko zmyślił, nie czytałam jej, więc nie mogę się wypowiadać. Mimo to Forrest w filmie miał dość zwariowane życie, ale nic nie wskazywało na to by były to historie całkiem zmyślone, może odrobinę koloryzowane, lub opisane okiem osoby, która nie do końca rozumie otaczający ją świat, ale na pewno nie zmyślone. Nie wyobrażam sobie by ktoś siedzący w domu, nie spotykający się z wojną, śmiercią, chorobą itd. mógł sam wymyślić taką opowieść od A do Z z głowy.
Szczerze podobieństwo do Forresta również mi się nasunęło. Cieszę się, że nie tylko ja to zauważyłem. Jednakże ja to widzę trochę jako hołd złożony przez Bartona autorowi powieści. Schemat filmu jest zbliżony - obaj opowiadają historię, jednak obie fabuły opowiadają o czym innym. Forrest jest groteską, karykaturalną krytyką całej popkultury, światopoglądu ówczesnych amerykanów. Duża ryba zaś jest epopeją o radości z życia, które w cale nie jest takie jak widzimy je oczami wyobraźni, jednak dzięki naszym imaginacją życie napawa nas pozytywnymi emocjami.
Samo opowiadanie historii to motyw który pojawia się w bardzo wielu książkach i filmach, więc nie widzę tu aż takiego podobieństwa między tymi historiami. Myślę, że gdyby ojciec był chory/upośledzony, jego syn nie wściekałby się aż tak bardzo na to jego opowiadanie nie prawdziwych historii, a film byłby pozbawiony przesłania.
Już większe podobieństwo widzę pomiędzy tym filmem a "Życiem Pi", gdzie chłopiec (a później już jako dorosły mężczyzna) opowiada historię swojej podróży z tygrysem, bo prawdziwa wersja wydarzeń była zbyt tragiczna. Woli opowiedzieć dokładnie tą samą historię ale w sposób bardziej symboliczny, o niczym nie kłamie, nic nie zataja, zamienia tylko postacie na zwierzęta.