Dżizas, przecież ten film jest totalnie o niczym, cały seans się czeka, aż coś się wydarzy, a bohaterowie dwaj główni są nie do zniesienia przez te swoje ułomności. Nie dość że nudny, to jeszcze skrajnie głupi jest ten film i przysięgam, że za każdego, komu się podobał utnę sobie palec i pojadę, by mu go w odbyt wsadzić, tak by już nigdy nie wyszedł.
Jedyne pytanie, jakie zostawia po sobie zakończenie to - co to za ch.uj.stwo?

Zgadzam sie

czekam na palec

Chyba lubisz palce w tyłku. Przywiozę Ci drugi. Ten film nie jest o niczym. Jest o psycholu. Starym popieprzonym psycholu i jeszcze o innych nieszczesnikach.... a jego przekaz..... brzmi - jak z jednego dziwoląga zrobić dwóch.

Dokładnie, jeden wielki przerost formy nad treścią. Skrojony gniot pod ewentualne festiwale.

Dominic?

W dodatku jest odklejony. Promuje świrów. Stary dziad jest dwunastolatkiem, który się z dnia na dzień przestaje przyjaźnić z najlepszym przyjacielem gdzieś na jakimś irlandzkim zadupiu, gdzie nie ma bata żeby się tak zachować bo to jest zamknięta społeczność gdzie jeden od drugiego jest zależny i musi żyć w zgodzie z ludźmi. I już ten fakt jest nielogiczny. A potem jeszcze odcina sobie palce..... i rzuca w drzwi.... a ludzie dalej z nim rozmawiają jakby nic się nie stało..... Zakończenie jest też porąbane. Czekasz aż ten film w końcu przyniesie jakiś mądry przekaz i doczekujesz się skrajnej głupoty na sam koniec jeszcze. Z jednego psychola, robi się dwóch.

"Pełen postaci, których psychologia jest bardziej zaawansowana" - możesz podać przykłady?

Pewnie. Zapewne nie chodzi ci o samo imię bohatera więc pozwól, że rozwinę. Colom jest powszechnie cenioną postacią na wyspie i wszyscy mieszkańcy lubią spędzać z nim czas. Mimo że jest to jedna z głównych rzeczy, jakie pragną inni bohaterowie, on nie jest w stanie się z tego cieszyć. Czuje się jak odludek życia, do którego dąży. W jego oczach znacznie ważniejsze jest dziedzictwo niżeli znajomości. 
 Mimo że główne postacie mogą wydawać się takie same, każdy z nich ma całkowicie inne motywy. 

to można odkryć po kilku minutach i sklecić w jednym zdaniu (zresztą on sam o tym mówi w filmie, jakby ktoś się nie domyślił, aż dziw, że nie rozdawał broszur i nie wysyłał memo), co w tym zaawansowanego?

Colom ma wszystko, czego potrzeba do szczęścia mimo to zachowuje się jakby miał depresję. 
Colom uważa, że skrzywdzenie drugiej osoby w celu udoskonalenia własnego życia jest uzasadnione, lecz kiedy umiera osioł Padraica Colom zaczyna mu współczuć. 
Colom preferuje rozmawiać z policjantem, który nadużywa własnego syna niżeli ze swoim przyjacielem, dopóki ta rozmowa nie będzie hamować  jego podróży do osiągnięcia czegoś wielkiego.
Colom chce zostawić po sobie dziedzictwo związane z muzyką mimo to odcina wszystkie palce lewej dłoni, wtedy kiedy Padraic zaczyna mu w tym przeszkadzać.
 Kręgosłup moralny Coloma jest dosyć zawiły, ponieważ niema on problemu z dotkliwym ranieniem swojego przyjaciela tylko po to, żeby realizować to czego pożąda, a mimo to momentami dostaje przebłyski, w których jest w stanie odłożyć swoje dziedzictwo na drugi plan.

 Nie powiedziałem, że jego psychologia jest ciężka do zrozumienia, (co z jakiegoś powodu sugerujesz). Tylko że jest zaawansowana.

nie musisz mi tego pisać, jak pisałem, nie widzę tutaj nic zaawansowanego, ot, chyba większość myślących ludzi na takim zadupiu by to odczuwało prędzej, czy później obcując z tym samym przez lata, jednocześnie samemu niczego nie zmieniając

ja czekałem na drugą warstwę (dlaczego? co nim kierowało? tragedia skrywana, coś ukrywa, czegoś się dowiedział itp.) lecz nic nie dostałem, wtedy fabuła ładnie by rozkwitła

Colom ma wszystko, czego potrzeba do szczęścia - tutaj to chyba raczej on decyduje, widać nie wszystko (i to następny temat na fajne rozwinięcie, czego nie otrzymaliśmy)

reżyser jeśli nam już daje pewne kluczowe dla filmu zdarzenie, to już mógł dać nawet niechronologicznie jego wytłumaczenie scenami z niedalekiej przeszłości, co byłoby ciekawsze i wiedzielibyśmy 'dlaczego' nawet ja jako random z netu to widzę

Czasem codzienność i czas nas pchają ku jakimś działaniom, nie musi to być tragedia lub bóg wie jaka tajemnica.

On się nie zachowuje "jakby miał depresję" - on ją ma i dodatkowo kryzys wieku średniego, który jest raczej dość powszechnym stanem umysłu u facetów z wysokim peselem. Przyznaje nic tu nie jest zaawansowane (oprócz wieku).

Facetowi odjebało i obcina sobie paluchu. Psychiatryk. O tym jest ten film.

O tym jest prostota Twojego rozumowania i brak pokory.

Haha.... weź.... chyba sobie żartujesz, że ta pseudglebia filmu ci się spodobała. Ten film to przeintelektualiziwany syf. Gówno nazywając rzeczy po imieniu.

Colom jest starym świrem. Myślę, że można go spokojnie zabrać do szpitala psychiatrycznego. On sobie ucina palce. Czy ty w ogóle to kumasz, facet? To chory człowiek, który potrzebuje specjalisty. I nie zauważyłam żeby miał jakieś specjalne powodzenie w tej wiosce..... ja tego nie zauważyłam jakoś specjalnie.

Ten film mega że mną został, miałam łzy w oczach na wielu fragmentach, ale pod koniec to już trudno było mi wytrzymać. Wspaniałą gra Colina Farella, od razu kupujesz całego jego bohaterami że swoją głupota, ale i wrazliwoscoa na drugą osobę i na siebie. Jego głupota jest też pewnego rodzaju blogoslawienstwem w tym smutnym miasteczku, gdzie każdy czeka tylko na śmierć i jedynie on i Dominic mają jakąś wrażliwość do ludzi. Do czasu kłótni Patrick jest chyba jedyna osoba zadowolona ze swojego zycia- ma przyjaciela, siostrę, nie wie że również mają go za głupka. Kłótnia sprawia, że raz zdobywa świadomość z którą mu trudniej, dwa wystawia gi na próbę, bo jego życie przedtaje być pelne, jednocześnie nie potrafi ruszyć dalej bez przyjaciela tylko uproczywie chce by było jak dawniej. W pewnym momencie jego wrażliwość zostaje wystawiona na tyle prób, że się jej wyzbywa - przyjaźń zamienią na nienawisc i nie ma już serca dla ludzi wokół siebie, tylko do zwierząt pozostaje czuły.

Tego mi było trzeba.Dziękuję.

Pomyśl o filmie w ten sposób: Paterick jest duchem. Colm " nie lubi go" od wczoraj,od chwili gdy Paterick odszedł( vide" chciałem zagrac ten utwór na twoim pogrzebie"). Reszta to rozpacz,proba poradzenia sobie z pustką po bliskim człowieku. I wiedźma- śmierć,obecna cały czas.

No dobrze..... a powiedz w którym momencie widzisz tą straszną głupotę tego Paderika? Bo tam nie ma zbyt wiele takich momentów w tym filmie. Moim zdaniem przez cały film, to on jest jeszcze tam najbardziej trzeźwo myślącym facetem, któremu nie jest potrzebne leczenie psychiatryczne jak większości bohaterów. Dominick wymaga terapii, bo ma skłonności samobójcze. Policjant tłucze ludzi i syna, a Colem odcina sobie palce. Nie wiem o jakiej głupocie mówisz ......

I 5 palcu. LOL

Ty chyba oglądałeś jakiś inny film. Bo ten, który ją widziałam, to film o zaburzonym psychicznie starym pierniku, który tak bardzo uwielbia muzykę, że ucina sobie palce, bo złości się na przyjaciela. Filmy często odbiegają od realizmu życiowego, ale w tym to pojechali daleko. Co ty promujesz jakichs odklejonych ludzi? I nic w tym filmie nie śmieszy. Wszyscy są tam nieszczęśliwi. Zdjęcia są przytłaczające i dołujące.... Człowiek się zastanawia, czy to był napewno 20 wiek..... bo tam jest tak strasznie. A na końcu siostra wyjeżdża, Dominick się zabija a osioł zdycha..... I jaki w ogóle jest tu przekaz? Że ludzie świrują? To i bez tego filmu wiem.

Nie jest dla mnie jasne w jakich latach rozgrywa się akcja filmu. O jakiej wojnie mowa