I znow sie rezyser nie popisal. Chyba faktycznie po znakomitych latach 80tych teraz przechodzi jakis kryzys.
A moze po prostu nie da sie zrealizowac dobrego filmu, ktorego akcja dzieje sie na Czerwonej Planecie?
Odlegla przyszlosc.
Policjantka z ekipa wyrusza na odludne rejony Marsa, do gorniczej osady by zabrac z tamtad groznego przestepce.
Kiedy zjawiaja sie na miejscu, cos tu nie gra... gdzie sie podziali wszyscy mieszkancy?
Dopiero po chwili okazuje sie, ze COS nimi zawladnelo...
Malo to oryginalne, a wiele scen mozna przyrownac do innych lepszych filmow.
Zreszta Carpenter sam siebie powtarza, w tym wypadku miejscami nasuwalo mi sie skojarzenie z "Atak na posterunek 13".
Druga polowa znacznie lepsza od pierwszej, ale i tak film jest przegadany i czesto wieje nuda.
No i naiwny oczywiscie, choc na szczescie troche czarnego humoru tez jest.
Gra aktorow wypada slabiutko, efekty specjalne tez takie sobie - widac ze przydalby sie wiekszy budzet.
Milosnici horrorow sf powinni obejrzec, reszta nie bedzie zachwycona.
Na plus nalezy zaliczyc charakteryzacje, swietna muzyke (tu Carpenter sie faktycznie popisal!) i kilka fajnych scen gore. Jednak nie dziwie sie, ze film poniosl w kinach USA kleske finansowa - brak tu rozmachu wielkich produkcji. Bardziej sprawdza sie na video (czy DivX :) Nadaje sie w sam raz do obejrzenia ale tylko raz.