Szczerze powiem, że dawno nie uśmiałem się na filmie jak na tym "dziele" a mojemu zdziwieniu nie było końca, gdy z każdą następną minutą na ekranie pojawiały się kolejne gwiazdy...jak Uwe nakłonił tych wszystkich, jakby nie było dobrych aktorów do wzięcia udziału w tym projekcie? Film oceniłem na 5 gdyż jak mówiłem, uśmiałem się setnie...a scena w której John Rhys-Davies przyjmuje dumną pozę, po zejściu z wierzchowca i wypowiada, jeszcze bardziej dumnie "Zajmijcie się moim koniem!" rozwaliła mnie na łopatki i do końca seansu rechotałem tarzając się na podłodze:D Jeśli nie podejdziecie do tego filmu zbyt poważnie, może uda Wam się tak jak mnie znaleźć tam walory komediowe:) Zdecydowanie nie uznaje seansu za czas stracony, choć produkcja tak, z takimi aktorami powinna być duuużo lepsza.