ale na samo wspomnienie to się uśmiecham.Chaplin zrobił coś niebywałego!Nie wiem czy ktoś inny miałby odwagę na zrobienie takiej karykatury z dyktatora Hitlera.Cały świat żył w obawie przed szaleńcem-a Chaplin sobie z niego zadrwił.Sam Adolf po obejrzeniu tego filmu wpadł w taką furię,że Chaplin stał sie osobistym wrogiem fuhrera.Dlatego polubiłem ten film i wielką przyjemnością obejrzę go powtórnie.
Co ciekawe Adolf w furię nie wpadł, gdyż miał do siebie duży dystans (xDDD). Tak, czy owak, ,,Dyktator" był jego ulubionym filmem, a Chaplina uważał za wybitnego aktora. Niestety, Hitler podobno nigdy nie obejrzał ostatniego fragmentu filmu - podobno zawsze coś mu w tym przeszkadzało.
Sprawa odwróciła się o 360 stopni, gdy Adolf dowiedział się, że Charlie jest z pochodzenia żydem :D
Z tym byciem Żydem to trochę inaczej, brat przyrodni jego był pół Żydem (jego ojciec był wyznania mojżeszowego), jednak Charlie solidaryzował się z Sidem i nie prostował, gdy i jego nazywano Żydem.
Wracajac do filmu. Karykatura przegenialna, styl mówienia i gestykulacji skurpulatnie podpatrzony i skarykaturowany. Film z przesłaniem, nie tylko ośmieszający Hitlera (właśnie owy ostatni fragment jest pięknym podsumowaniem). Można wywnioskować, że Chaplin był niezłym marzycielem. Film słodko - gorzki, parę scen godnych parsknięcia śmiechem, na paru się zadumałam - i to lubię u Chaplina. Komedie z przesłaniem.