Film oglądało się przyjemnie, choć oczywiście był niemal całkowicie przewidywalny. Moją
ocenę obniżyło jednak kilka elementów jak np. sceny, w których zaprasza do swojego domu
dzieciarnię z całej kamienicy, czy też skok fabularny w samej końcówce, gdzie [SPOILER]
przenosi się na kilka sekund do dzieciństwa i wraca na ślub. Takie skoki mnie najbardziej
denerwują w schemacie komedii romantycznej. Poza tym, jak mówiłem, OK.
w obydwóch tych filmach (w tym, i w "Płytkim facecie") jest taki element, że się jakby wczuwam w bohatera i mi go bardzo żal jak są jakieś nieporozumienia czy coś w tym rodzaju.