Ten film to totalna klapa. Plastikowa Jennifer, Keanu - nieco już postarzały - i bez żadnego wyrazu, irytujący dzieciak i typowa, przerysowana - jak w każdym tego typu filmie - "minister obrony". Bezsensowna intryga, mająca chyba na celu zmęczenie widza. Nudna i sztampowa. Przeobrażenie głównego bohatera, jego nagła wiara w człowieka zupełnie niezrozumiała i nieprzekonująca. (Altruizm głównej bohaterki powinien był go przekonać od samego początku, jeżeli już!). Odnoszę wrażenie, że w filmie tym ziemia nieomal ulega zagładzie - tylko po to, by rozwydrzony dzieciak powiedział do opiekującej się nim kobiety "mamo". Nawet jak na masowy film amerykański to straszliwa żałość. Słów brak. A dodatkowo tytuł nieadekwatny do treści. Szkoda kasy - producentów, ale przede wszystkim widzów.