Mogło byś młodzieżowo a wyszło jak zwykle do bani.Po pierwsze jest to pierwszy film w którym chciałem by kosmici w końcu rozwalili ziemie.Z czasem gdy film zaczął robić się coraz bardziej żenujący wiedziałem że tak się nie stanie i że jak zwykle wszystko skończy się happy endem oczywiście na 1 sekunde przed dead line.Kretyńskia wewnętrzna przemiana kosmity gdy zobaczył jak bohaterka płacze po prostu mnie rozwaliła.Nagle postanowił dać nam jeszcze jedną szanse."Możemy się zmienić" yyy jasne
Po drugie postać cholernego bahora wypowiadającego kwestie dorosłego człowieka mierziła mnie na maxa.Tak na prawde swoją osobą absorbował 80% mojej uwagi.Tak jakby zabrakło pomysłu więc wrzucimy smarkacza,a potem coś się wymyśli.
No i oczywiście wybrańcy świata Amerykanie którzy strzelają do ogromnej kuli non stop choc wiedzą że to nic nieda.Demonstracja potęgi i tyle.
I na koniec końcowy epizod jak prezydent rozkazuje atak nader wszystko rządzi.To musiał być Bush bo przecież z terrorystami się nie negocjuje.Kicha za miliony dolców i tyle.