Gdybym zapłacił za bilet do kina, niestety wyszedłbym nieco rozczarowany. A tak, obejrzałem prosty, nieskomplikowany film o dzisiejszych problemach. Wszystko było bardzo amerykańskie, bardzo ładne i schludne. Podobał mi się moment rozmowy telefonicznej Jennifer Connelly z synkiem i to, co stało się zaraz po tym (scena z policjantką). Podobał mi się brak emocji w postępowaniu Keanu. Dał radę.
Historia napisana w latach 50tych nie mogła się obejść bez radykalnych (większych, niż tym, które została poddana) przekształceń. Przy obecnym rozwoju kina nie wystarczy jedynie zmienić oprawę i dodać kilka chwytów, żeby oczarować. Zresztą, wiecie o tym.
Czyli miarą w ocenie tego filmu było to czy wydałeś na niego hajs czy nie? Dobry jesteś!
Poza tym film nie był amerykański, raczej antyamerykański. Nie był ładny raczej, dobijał faktem jacy jesteśmy durni i egoistyczni.
Każdy kinomaniak wie, że to remake, więc nie szpanuj, że wiesz że jest to historia z lat 50.
Wypożycz sobie 10 000 BC - to jest film łatwy, prosty i przyjemny.
Miarą w ocenie tego, czy film mi się podobał czy nie, jest fakt, że wydałem na bilety, a mogłem sobie kupić fajną książkę za tą cenę, albo wypożyczyć dwa lepsze filmy. Na "Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia" mógłbym spokojnie poczekać, aż poleci w tv.
Trochę nie bardzo rozumiesz, o co mi chodziło, już wyjaśniam. Film był amerykański, czyli zrobiony w amerykańskim stylu. Z Hollywoodzkimi wstawkami, happy endem. Jeśli uważasz, że był nieładny, to Twoje zdanie :) Uważam, że został wizualnie ładnie zrobiony. Nie łączy się to z merytoryką filmu, co chyba nieopatrznie zrobiłaś.
Nie jestem kinomaniakiem, przy okazji gratuluję Ci przynależności do takiej elity - ale nie zaliczaj do niej mnie. Żeby się dowiedzieć, że to remake, wystarczy przeczytać o filmie dwa-trzy zdania. Jeśli uważasz, że opinie służą temu, żeby zaszpanować wiedzą, to chyba nie będę Ci tłumaczył, że tak nie jest. A, sorry. Powinienem napisać o filmie... dwa zdania, jak w Twojej wypowiedzi.
Powiedziałem tylko, ze historia, która została napisana w latach 50tych to dzisiaj trochę za mało.
By the way - nie powiedziałaś, czy Ci się ten film podobał, czy nie. Napisałaś posta tylko w celu "próby" poprawienia błędów w moim. Dziękuję :) A co do 10000 BC, dziękuję, chociaż wątpię, czy rzucę okiem. Choć z filmów prostych, łatwych i przyjemnych wystarczy mi "Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia".
Jeśli przymiotnik "ładny" odnosi się do strony techniczej filmu, to się z Tobą jednak zgodzę.
Natomiast jeśli chodzi o ocenę filmu to daję 7/10, bo uważam że film ma w sobie trochę więcej niż tylko hollywoodzki happy end w stylu "kocham cie mamo, kocham cie tato". Trzeba nad nim trochę pomyśleć, a puenta nie będzie już taka wesoła.
pozdrawiam