Dawno nie widziałem tak moralizatorskiego i słabego filmu. Fabuła wygląda jakby wyszła spod ręki jakiegoś infantylnego zwolennika powrotu do natury. Keanu gra zupełnie bezpłciowo, chyba jedna z jego najgorszych ról. Dobrze, że nie wybrałem się na to do kina bo żałowałbym nie tyle kasy co zmarnowanego czasu. Powala dodatkowo naiwność dialogów, które co bardziej wrażliwego widza mogą doprowadzić do białej gorączki. A tych kilak efektów specjalnych nie ratuje w żaden sposób tej filmowej kichy, która niby trwa tylko półtorej godziny ale dłuży się niemiłosiernie. Szczerze odradzam bo jak dla mnie film się nie nadaje nawet jako zapychacz czasu w niedzielne popołudznie.
Przesadziłeś, jako zapychacz czasu się nadaje:)
Nie widziałem pierwowzoru (podobno dużo lepszy), odniosę się zatem do tego, co właśnie zakończyłem oglądać.
Temat ciekawy (ale jakoś zatracony przez kiepski scenariusz). Scenarzysta skupił się bardziej na ukazaniu "lepszej" natury człowieka. (JA nie dostrzegłem tej lepszej natury). Scena na cmentarzu jest mistrzostwem kiczu.
Gra Keanu nie zachwyca, ale też nie odbiega od standardów, które ostatnio nam serwuje.
Nic ciekawego się nie dowiedziałem oglądając ten film (choćby jak "uratować" Ziemię). Od takie sobie kino klasy B.
5/10