Reżyser spłukała się na pensję dla Kienu Rievesa no i resztę budżetu zainwestował w 30 minut filmu. Dalej nic się nie dzieje Kianu biega po lesie i czegoś tam szuka no i uwaga jego ulubiona sztuczka - "strzela z palca" do helikopterów - on tak potrafi jako dyżurny amerykansky Superbohater.
A szkoda bo scenariusz jest wyraźnie zaczerpnięty z fantastyki naukowej i można by było jakieś 90 min solidnego film z tego stworzyć ale... Kinu ma swoją "matrxksowską" maninierę i wydaje mu się że tak trzeba zawsze w filmie grać. Ta aktorka co z nim "odtwarza" stara się jak na odpuście coś wyrecytować, i na dodatek jeszcze jakiś niekompatybilne dziecko co jakiś czas marudzi. No i na koniec plastikowy olbrzymi robot strzelający z oka...
No i kto za to płaci?... Pan płaci, pani płaci... społeczeństwo!