PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31413}
7,8 631 tys. ocen
7,8 10 1 631090
8,4 89 krytyków
Dzień świra
powrót do forum filmu Dzień świra

1. Finanse- zarabiał 777 zł, ale jak widać wystarczało mu to na utrzymanie ładnego mieszkanka, na zdrowe odzywianie, używki czy gazety, które wyrzuca do kosza nie przeczytawszy nawet jednego zdania, byle zrobić na złość jakiejś kobiecie. A co mają powiedzieć młodzi ludzie w dzisiejszych czasach? Nie stać ich na mieszkanie lub muszą brać jakieś bandyckie kredyty mieszkaniowe, które jeszcze wnuki będą spłacały.

2. Zdrowie- no tutaj problemem jest nerwica natręctw, ale ludzie mają dużo gorsze choroby, niektórzy są niewidomi, niepełnosprawni itd.

3. Rzekoma samotność- ma syna, miał żonę, której nie potrafił docenić, bo w końcu nie była tą blond laseczką z jego marzeń i traktował ją bardzo źle. Zarówno synowi jak i żonie zgotował piekło(we "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" jest to pokazane).

4. Inni ludzie go wnerwiają- a on jest taki święty? Sam robi na złość innym(czasem świadomie, a czasem nie), np. :
- skacze na kanapie przez co przeszkadza sąsiadowi, a sam ma pretensje jak ten chce muzyki posłuchać;
- chciał się odegrać na sąsiedzie puszczając na cały głos muzykę, a zrobił na złość wszystkim;
- miał pretensje, że w autobusie się ludzie przesiadają, zajmują chamsko miejsca innym, a sam robił to samo.
Tak można w nieskończoność wymieniać.


Wielu ludzi ma o wiele gorsze/trudniejsze życie i nie każdy się tak nad sobą użala. Adaś zapewne chciałby być milionerem, mieć za żonę miss świata + kilka kochanek na boku i żeby wszyscy jemu się podporządkowali.

kindybal

To jest właśnie ogromna zaleta filmu. Nie ma tutaj prostego podziału na dobry Adaś, źli ludzie, których spotyka. Sprawa jest bardziej złożona. Nie bez znaczenia jest też scena z sąsiadem pod koniec filmu, który ciągle próbuje nawiązać kontakt z Adamem. W tym przypadku chodzi o pierdołę jaką jest temat "zabójczych" skarpetek. Widać, jak się to skończyło. Widocznie życie samotnika mu skrycie odpowiada lub też on sam jest zbyt trudną osobą dla innych, których skutecznie odsuwa od siebie. Taki malkontent i samotnik trochę z własnego wyboru.

ocenił(a) film na 10
kindybal

Zupełnie nie zrozumiałeś filmu. O to chodziło żeby pokazać nerwice natręctw, i codzienne sytuacje z którymi bohater nie może sobie poradzić. Denerwują go ludzie więc robi im na złośc bo uważa że są bezmyślni.

ocenił(a) film na 9
kindybal

No, nareszcie :)
Super, że ktoś też to rozumie w ten sposób.

Przecież to wszystko co Adaś "widzi" wokół, te absurdy, chamstwo, bezinteresowna złośliwość, to jest obraz wypaczony przez jego własną nienawiść nieszczęśliwego, chorego człowieka. Te wszystkie patologie owszem są, ale chyba skala tych zjawisk jest nieco inna?

A poza tym, to świat który Adaś widzi, jest światem podobnych do niego Adasiów. I rzeczywiście tak by było na świecie, gdyby ludzi myślących jak on było więcej.

Film świetny. Tylko przeraża mnie to, jak wielu ludzi uważa że z Adasiem Miauczyńskim wszystko jest OK poza nerwicą.

ocenił(a) film na 7
kindybal

Mam bardzo podobne spostrzeżenia i też mnie przeraża, że tyle osób się z postacią Adasia identyfikuje, że tylu ludziom bliskie jest jego postrzeganie świata. Dla mnie on nie jest obiektywnym obserwatorem i wszystkowidzącym okiem narodu, ale konkretną jednostką - człowiekiem zgorzkniałym, zalanym żółcią, który widzi w innych tylko to, co złe, bo opluwanie bliźnich stanowi dla niego jedyną życiowa radość. Dzięki temu próbuje desperacko udowodnić sobie, że mimo wszystkich swoich niepowodzeń jest i tak lepszy od tej całej głupiej, bezmyślnej tłuszczy.

Znam kilkoro takich ludzi. W codziennych kontaktach są strasznie męczący. Potrafią godzinami bulwersować się tym, co ktoś tam mówił w autobusie, co zrobiła baba w kolejce, co sąsiadki na ławce opowiadały, bo w dzisiejszych czasach, a młodzież coraz gorsza... I dyskutują o kondycji społecznej na przykładach ludzi, których nie znają i wcale nie chcą poznać. Mają na ich temat tak wiele do powiedzenia, szkoda, że nigdy nic dobrego.
Ja na takie rzeczy raczej nie zwracam uwagi - o czym plotkują kobitki w pociągu, czy baba sobie ogląda w sklepie majtki, jaką kupuje gazetę. Niech sobie ludzie robią, co chcą, niech żyją, jak chcą. Każdy kupuje majtki i gazety. Każdy się czasem wepchnął w kolejkę, puścił głośno muzykę, przesiadł się na inne siedzenie w autobusie, prowadził głupkowatą rozmowę w miejscu publicznym.
Żyjmy i dajmy żyć. Robotnik musi "napier***** od bladego świtu", bo taka jego praca. Trawa też się sama nie skosi. A bohater nie jest świętą krową, żeby ludzie prowadzący prace konserwatorskie i porządkowe mieli układać swój grafik, uwzględniając jego rozkład dnia.

W całym filmie nikt chyba nie zrobił niczego intencjonalnie na złość Adasiowi. Ludzie, których spotykał żyli po prostu własnym życiem, a on bez wyraźnej przyczyny czuł dla nich pogardę i przez pryzmat tej pogardy ich postrzegał.
Zastanawia mnie, dlaczego niektórym tak bardzo sen z powiek spędzają obcy ludzie, od których w istocie nic nie zależy, których za chwile minie się i pójdzie dalej. Dla mnie to co najmniej nienormalne, szargać sobie nerwy, bo kobieta w pociągu je chrupki. Dlatego też nie, nie uważam, że z Adasiem Miauczyńskim wszystko jest OK. Nie jest OK ani z nim, ani z jemu podobnymi nieszczęśnikami.

ocenił(a) film na 10
kindybal

Ten film to majstersztyk, ukazuje Polskę w krzywym zwierciadle, wszystkie wady Polaków, ich niezadowolenie z życia. Adaś Miauczyński to rzeczywiście współczesny romantyk, podążający za ideałami, których nie ma w rzeczywistości i ma o to żal do całego świata - na koniec okazuje się jednak, że sam do końca nie wie, czego chce, dobija go szarość dnia codziennego i monotonia - niestety nie chce się z niej do końca wyrwać. Narzeka wciąż, nie robiąc nic, by cokolwiek zmienić w swoim życiu, swe rozgoryczenie "przelewa" na matkę i innych otaczających go ludzi.
Moim zdaniem ten film ukazuje błędne koło, w jakie wpada nie jeden człowiek, który pomimo swego niezadowolenia z życia, tak naprawdę nie chce zmienić swego losu w żaden sposób, bo wówczas jego istnienie straciłoby sens - tak naprawdę główny bohater boi się cokolwiek zmienić, to go przeraża, niby narzeka na szarą codzienność, a to właśnie ona stanowi większą część życia. Ten film porusza wiele problemów, nie sądzę, aby stwierdzenie, że Adaś Miauczyński miał coś z głową było słuszne - uważam, że dobijała go samotność, a gdy człowiek jest samotny, często wyraźniej dostrzega swoje fobie i lęki, "wyłażą" z niego najgorsze obawy, prawdziwa natura daje o sobie znać - no bo kto z nas nie ma w sobie takiego choćby małego świra?