Właśnie tak: dać Amerykanom bohaterów o nadludzkich zdolnościach, którzy ratują świat poświęcając się milionami dla... pokoju, oraz przede wszystkim efekty - pełno efekciarstwa (to zresztą chyba jedyna zaleta tego filmu, bo trzeba przyznać, że efekty były super). Broń Boże jakaś ciekawa fabuła - ma być schemat jak pod linijką i ani jednego momentu zaskoczenia, bo film się nie uda, a Amerykański "Rambo" może nie zrozumieć :).
Tu jeszcze nieodparcie Obcy kojarzą się współcześnie oczywiście z Rosjanami - jest wiele narodowości walczących z Kosmitami, nawet Chińczycy, ale nie ma tak ważnej nacji jak Rosjanie pomimo, że cały świat żyje w zgodzie ;). Sugestia może być niebezpieczna dla przyszłości świata, bo mam wrażenie, że amerykańska idea pokoju na świcie sankcjonuje zniszczenie dużej części świata żeby ten cel osiągnąć. To dosyć chore.
Jeszcze dodam dwie kwestie, bo mi się przypomniały. Nadchodzi koniec świata, ale przecież ludzkość stworzona na wzór amerykański ani myśli wpadać w panikę, przeżywać stres, ani śmierć milionów ludzi, w tym swoich bliskich. Przeciwnie – tryskają rubasznym humorem jakby nic się nie stało, bo właśnie zaczęła się dla nich fajna przygoda.
No i oczywiście geje – coraz częściej obecni w amerykańskim kinie. Muszą być, żeby dostać Oscara, a jeszcze jak zrobisz z nich wybitnych naukowców ratujących Ziemię swym geniuszem – no to buźka normalnie . Mogło być przynajmniej mniej obleśnie, bo takich dwóch pomarszczonych staruszków…