PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=546757}

Dzień w Middleton

At Middleton
2013
6,2 3,4 tys. ocen
6,2 10 1 3440
Dzień w Middleton
powrót do forum filmu Dzień w Middleton

Refleksyjny, klimatyczny, wzruszający, prawdziwy...

ocenił(a) film na 7
malva

A mi sie skojarzyl z "Co sie wydarzylo w Madison County"... choc Middleton jest duzo bardziej "komediowy"

ocenił(a) film na 8
elayeth

Moim zdniem racja w obu Waszych opiniach. Konstrukcja filmu oparta na kilku sprawdzonych schematach fabularnych, ale za to jakich!!!. Motyw dwojga nieznajomych, spędzajacych ze sobą cały dzień i poddajacych się magii miłości to oczywiscie trylogia "Przed wschodem/zachodem/północą, zaś motyw miłosci niespełnionej z dramtem wyboru w tle jest podobny do do dylematów bohaterów "Madison County". Niezależnie od tego film naprawde magiczny i przywracający wiarę w kino z dwójką fenomenalnych aktorów. Chyba nikt lepiej by tego nie zagrał od duetu Farmiga/Garcia, a scena w teatrze po prostu wymiata. Gorąco polecam. 8/10

ocenił(a) film na 6
elayeth

"Co sie wydarzylo w Madison County" jest o niebo lepszy

ocenił(a) film na 9
malva

A mi się kojarzy trochę z komedią romantyczną "Szczęśliwy dzień".

malva

A mnie z "Narzeczony mimo woli" ;)

użytkownik usunięty
malva

Ale co w tym filmie jest wzruszającego, prawdziwego, klimatycznego, a tym bardziej refleksyjnego? Ten film to jeden z większych banałów z gatunku romansu jakie widziałem w życiu. Na prawdę potrafię się wzruszyć, ale ten film nie wywoływał u mnie cienia emocji czy wzruszenia.

Para głównych bohaterów jest tak plastikowa, że miałem ochotę wyć do księżyca przez 95% filmu. On - bogaty, sławny lekarz. Ona - bogata właścicielka sklepu. Faktycznie: wyborne postacie by tłamsić w sobie smutki..

Zacznijmy od niej. Lubię Vere Farmige, ale jako Edith irytowała do bólu i była po prostu kwintesencją infantylności. Nie wiem czy jej postać była naćpana, najarana ziołem (potem była hehe) czy brała LSD czy może była tylko otumaniona wódą - nie wiem, może melanżowały z tą córką przez pierwszym kadrem filmu. Tak w każdym razie się zachowywała, jak by była pod wpływem. Nagle znalazła się na terenie koledżu i dostała pier.dolca. I znalazła sobie ofiarę w postaci statecznego, sztywnego - największego sztywniaka w dziejach pana doktora. Ale dlaczego? Co w nim było takiego..? Lubię Andy'iego Garcie , ale jego postać.. litości.. On - pan doktor, który nagle zaczął zachowywać się pod wpływem tej idiotki, jak by nigdy nie studiował, nie jeździł na rowerze, nie palił trawki, nie pił. Nagle uświadomił sobie, że ma nieszczęśliwe małżeństwo, a jego życie to banał. Zresztą Ona też dokładnie to samo sobie uświadomiła - CUD !!

Wszystkie dialogi, poboczne postacie (jak gość od radia) były tragiczne, sztuczne. Córce głównej bohaterki miało się ochotę sprzedać porządnego kopa w dupsko. Syna głównego bohatera utopić w rzece.

Ten film to najbardziej przegadane o niczym 1,5h w dziejach czy ile tam to barachło trwało.

Jedyne co było fajne to nowa BMW 7mka doktorka i jeszcze lepsze BMW X5 w M-ce "biednej i niedowartościowanej życiowo" pani od sklepu z ekskluzywnymi zabawkami - "a co sprawa że są ekskluzywne?" - "są moje" - reeeety co za tekst.. Czerstwy jak cały ten film..

ocenił(a) film na 3

Zgadzam się w 99%.
Twarz AG w kilku scenach wydaje się mówić "tak, wiem jakie to żenujące, ale taki mamy scenariusz"... .