Piękny, piękny film, w taki nietypowy dla dzisiejszego SF sposób pokazujący oczekiwanie na koniec świata, postawy ludzi skazanych na zagładę. Momentami naprawdę wzruszające, a nie patetyczne jak np. Air Force One. Nie ma tu tonu moralizatorskiego (może troszkę w samiutkim zakończeniu), bohaterowie nie wstydzą się pokazać swojej naturalnej, ludzkiej słabości i strachu - nawet prezydent USA - a jednocześnie są gotowi do poświęceń. Film eksploatuje schematy, ale nie wydał mi się schematyczny. I mimo godnych Oscara efektów specjalnych, nie one są jego siłą. Jest przesłanie, nie powiedziane wprost , ale czytelne.
9 punktów. [25 maja 98, Adria, Łódź]