Mocno mnie wciągnęła ta historia (opowiadania nie czytałam) od samego początku do końca i nie zauważyłam żadnych przestojów, czy dłużyzn. Do tego bardzo dobry tajemniczo-dziwaczny klimacik, nieźle dobrana muzyka oraz aktorstwo Gainsa i Franklina, bo Linda Hamilton niezbyt się popisała. Całość lekko mi się kojarzyła z "Village of the Damned".
Nie rozumiem czemu ten film jest tak mieszany z błotem przez wiele osób.
No właśnie Linda Hamilton jest jedyną wadą filmu. A film jest rozbudowanym opowiadaniem (najgorszym z tomu opowiadań "Nocna zmiana") i sporo zmienionym, a co za tym idzie - lepszym.
Czy jedyną wadą? Nie wiem, bo np. reszta dzieciaków niezbyt przekonująco zagrała, tak samo mogli sobie darować ckliwy happy endzik. Jak kiedyś dorwę ten zbiór, to z chęcią zapoznam się z pierwowzorem.