adaptację krótkiego opowiadania bardzo dobry. Nie sądziłem że z "Dzieci kukurydzy" uda się
zrobić coś pełnometrażowego.
Moim zdaniem film o wiele lepszy od opowiadania Kinga, chyba (i to tylko moje zdanie, podkreślam) najgorszego dzieła, jakie stworzył Stephen King. Rozwinięcie tematu zawartego w opowiadaniu wpłynęło na plus. Przyczynili się do tego także aktorzy (prócz niesczęsnej Lindy Hamlton, choć właśnie ten film otworzył jej drogę do kariery w Hollywood). Niesqamowita muzyka kojarzyć się morze z tą z "Omena", którą słyszymi w scenach, w których giną ludzie. Niesamowity montaż równoległy (stacja benzynowa/jazda przez kukurydziany labirynt). Początek i rozwój akcji ściśle Hitchcockowiski, pozytywnie przytłaczający klimat miasteczka Gatlin.
Budżet stosunkowo niski (1.300.000. z czego 800.000. na produkcję, 500.000 na gaże aktorów i twórców). Wszystko pod czujnym okiem Hala Roacha, którego prawdziwym kinomaniakom nie trzeba chyba przedstawiać.
P.S. (dotyczy nowej wersji, jeśli nie oglądałeś, nie czytaj dalej)
Nowa adaptacja niemal w 100 % wierna opowiadaniu (zmiany: również i tutaj pojawiają się Izaak i Malachiasz już na samym początku, a nie dopiero w finale), jakieś bzdury ze schizami Burta na polu kukurydzy, czarnoskóra Vicky, potencjalny - zabity przez Burta - prorok).