Wad tu co niemiara. Może i te kłótnie głównych bohaterów są urocze i w gruncie rzeczy słuchało by się ich miło, ale po 5 minutach dotyczą już tylko jednego. Burt ciągle pieprzy coś o Wietnamie, a Vicky biadoli o tym jak bardzo się boi i że ma złe przeczucia. Również bekowe jest to że faktycznie gdy już dochodzi o spotkania z dzieciakami to nie wiemy czy oglądamy horror czy film o dzielnym komandosie. Burt załatwia dzieciątka kukurydzy niczym Rambo. Do tego aktorstwo jest raczej średnie- na pochwałę zasługuje jedynie Daniel Newman. Całość robi marne wrażenie, choć jest to dość wierna adaptacja opowiadania, ma ona również wiele z wersji z 1984. Morał też nieciekawy. Są tu jednak pewne zalety- sceny surrealistyczne są świetne, do tego nadejście "Kroczącego między rzędami" zapada w pamięć. No i postać Malachiasza jest tu znacznie ciekawsza niż w pierwszej pełnometrażowej ekranizacji. Ostatecznie można obejrzeć, jak się jest fanem Kinga. 4/10