Mojej miłości do trylogii, każdemu kto mnie zna tłumaczyć się muszę. Na "Dziedzictwo" czekałam jak na gwiazdkę. Niestety mój prezent okazał się tanią podróbką. Zamiast lalki Barbie, dostałam wyrób lakopodobny. Już w czasie pierwszych minut seansu czułam, że coś jest nie tak, ale cierpliwie czekałam z ostatecznymi wnioskami. Już po filmie wychodziłam z kina zdruzgotana. Gilroy ani trochę nie zbliżył się do poprzedników. Cross to nie jest Bourne'a, a Renner to nie Damon. Na znakomitą trylogię, ten film będzie kłaść się cieniem.
Zachęcam do lektury obszernej recenzji, która niestety jest druzgocąca => http://mojapropaganda.blox.pl/2012/08/Dziedzictwo-rozmienione-na-drobne.html
czyli najciekawsze były tylko motywy z trailerów? a reszta miała mało wspólnego z poprzednimi częściami?
Akurat przed filmem widziałam te zwiastuny z milion raz, więc gdy przy każdej kolejnej scenie akacji odkrywałam, że przecież to było na zwiastunie nr1, a to na zwiastunie nr2, zaczynało się robić smutno. Momentami ten film jest przegadany. Pierwsze 30 minut chyba najsłabsze. Jeśli chodzi o powiązanie z poprzednimi częściami, to jest niewielkie. Najbardziej rzuca się w oczy oczywiście jakość, a raczej jej brak.
Nie będę się rozpisywał ale masz dużo racji. Mimo to za utrzymanie TYLKO KONWENCJI, która ma zawsze potencjał dałem na duży wyrost 8. Liczę na lepszą 5 odsłonę choć ktoś powie , że tą częścią zepsuto serię. Może ale daje szansę na poprawkę. Nie znam liczb ale też chyba budżet był niższy (odniose się tu do kwestii jakości jak wspomniałeś). tez jestem wielkim fanem Bourne`a...Pozdrawiam
Wciąż jeszcze nie otrząsnęłam się po negatywnym szoku związanym z seansem "Dziedzictwa", więc na prawdę nie wiem, czy ma sens kręcenie kolejnej części, jeśli znowu to miało być odcinaniem kuponów jak teraz. Co do budżetu, to najwyższy w historii. Szacowany na 120-130mln$! Nie ma mowy o oszczędnościach.
Jestem jeszcze tak nabuzowana tą premierą, że z marszu "walnęłam" artykuł o całej serii. Polecam=> http://mojapropaganda.blox.pl/2012/08/Legenda-Bournea.html
a mnie najbardziej podobaly sie pierwsze 30minut. film byl inny niz poprzednie czesci i dobrze. ilez mozna historii o bornie opowiadac? toz to nie 007 ktory ma ich bez liku. swietnie ze zrobili cos innego. to jak by ogladac calkiem inna opowiesc z tego samego swiata
Początek mnie też się jeszcze jako-tako podobał, bo spodziewałem się, że akcja się rozwinie jak w poprzednich i będzie to miało jakiś sens. A wyszła kupa i rozczarowanie...
A dla mnie bomba i jestem trochę zdziwiony negatywnymi ocenami.Renner bardziej pasuje mi do roli twardziela w stylu Bournea.Troche inaczej nakręcony niż pozostałe części ale nie zaliczyłbym tego jako minus.
nie czytalam ksiązki, ale film bardzo przypadl mi do gustu, dla mnie to dobre kino akcji, ogladalam go z wielką przyjemnością
Przeczytałem Twoją recenzję i totalnie się z nią nie mogę zgodzić. Zarzuty typu: za mało krajów czy to, że główny bohater był inny (przecież to inna postać, dlaczego miałby być taki sam jak Bourne/Damon) to chyba tęsknota za Mattem wskazująca nie jakieś dziwne przywiązanie do niego. Ufff, aż musiałem założyć konto na Filwebie, żeby takie bzdury korygować.
To nie o to chodzi, że Renner miał być kopią Damona. Oczywiście tęsknię za Bournem, ale przed filmem byłam wielką entuzjastką nowego bohatera. Problem polega na tym, że Aaron Cross nie wzbudził we mnie żadnych emocji. Zero! To boli najbardziej. O postaci Bourne'a myślałam jeszcze tydzień po tym, jak obejrzałam filmy pierwszy raz. Tutaj nie ma o czym.
To nie jest film dla kobiet. Wasze umysły nie ogarniają takiej tematyki. Puść sobie jakiś film o milości.
Człowieczku, nie obrażaj kobiet!!!!! Jako facet zniesmaczony taką DŁUŻYZNĄ stwierdzam, że żeby się tym NUDZIARSTWEM zachwycać, trzeba chyba mieć coś nie tak?!
Miałem wrażenie, że każda scena trwa o 5 minut za długo!!!
No proszę, ile czasu może trwać ujęcie ukazujące Marthę pakującą swoje manatki? Każde ujęcie było co najmniej o połowę za długie. A ten pościg na końcu...? Rany, jaka nuda... Ziewałem chyba z 10 razy (podczas samego pościgu)
Przecież to fakty potwierdzone naukowo, że mózg kobiety jest inaczej zbudowany i zupełnie inaczej przetwarza informacje. Dlatego zawsze kobiety i mężczyźni będą zupełnie inaczej patrzyli na te same rzeczy. Trochę wiedzy wam by się przydało.
@kokonut Pozwól, że nie odniosę się do Twoich wniosków. Te słowa mówią o Tobie więcej, niż jakikolwiek komentarz do nich...
To są nie tyle moje, ile naukowców wnioski. Poczytaj sobie trochę pozycji poświęconych medycynie. Może naprawdę powinnaś obejżeć Magic Mikea? Bo film Bourne Legacy jest bardzo dobry. Może nawet nieco lepszy od poprzednich trzech.
A mnie się film podobał. Pod koniec czułem niedosyt i z żalem wyszedłem z kina.
Chciałem by film dalej trwał. Jak dla mnie na prawdę dobre kino.
a ja się zgodzę z autorem posta. Wiecie, również czekałem na coś większego, coś co będzie trzymało poziom potężnej trylogii z Damonem, i co? Otrzymaliśmy puzzle układane i łączone na siłę, co dało nam istną papkę nie trzymającą się większego sensu. Już nawet Prometeusz wniósł więcej do Aliena, niż Dziedzictwo do Trylogii Bourne'a. A koniec najlepszy, wydawało mi się że to połowa filmu, czekałem na jakieś dobre zakończenie, jakiś morał, śmieszny dowcip nawet.. ale nie, otrzymałem jedynie wielką dawkę rozczarowania
"A koniec najlepszy, wydawało mi się że to połowa filmu' - dokładnie! Całość została tak nieszczęśliwie skonstruowana, że finał pozostawiał wielki niedosyt.
Nieprawda. Film bardzo dobry. Świetne kino akcji trzymające poziom trylogii. Dodając doskonale zagrane role otrzymujemy wysokiej jakości rozrywkę.
<SPOILER> (nie wiem, czy do końca, ale piszę, żeby potem nikt do mnie nie miał pretensji)
Jak dla mnie tempo chwilami było ślimacze- np agencji szukający dr Marthy - miałam wrażenie, że grzebią się jak muchy w smole. A w każdym z poprzednich Bourne'ów czy zespół Conklina, Abbota, Landy czy Kramera pracował sprawnie (to 4 różne zespoły, więc nie rozumiem czemu ten Byer'a tak odstaje, a w filmie wicaż mamy 2004 rok, i CIA powinno pracować tak samo) . W każdym razie, w tym miejscu się wynudziłam. Może miało być tak, że Cross jest tak zaje*isty, szybki i nadludzki ze swoimi wirusami i nowym DNA, że to tylko wygląda, tak jakby oni działali powoli. Ale znów się zawiodłam kiedy słowa z trailera "we have never seen evaluation like this" nie były na temat Crossa, tylko tego ktosia z programu Beta. I końcówka- jak Cross z Marthą uciekają tym motocyklem przez Manile- uciekają, uciekają, uciekają.... trwało to tak długo, że zaczęłam się zastanawiać co będzie jak już uciekną i co dalej. Ale Gilroy zostawia to wszystko rozgrzebane, żebyśmy przypadkiem nie wpadli na pomysł żeby nie przyjść na kolejną część.
Każda część trylogii kończyła się tak, że spokojniej można było na niej poprzestać za co jeszcze bardziej szanuje wizję Limana i Greengrasa. A tutaj, nikt nie daje widzom takiego wyboru (wiecie o co mi chodzi).
Ale, żeby już tak nie jechać totalnie- film miał i swoje dobre momenty- na duży plus przesłuchanie w domu Marthy i strzelanina w laboratorium.
Co do samej postaci Aarona- on jest strasznie wygadany. Nie wiem czy to przez to, że kiedyś miał niższe IQ i stara się nadrabiać gadaniem:D w każdym razie, żeby w Bournie dostrzec człowieka, trzeba było się namęczyć. Ale on przemawiał czynami, a nie słowami. A w ciągu 3 części uśmiechnął się 2 razy. Był zniszczony psychicznie- co Damon zagrał tak, że do dziś jest moim ulubionym aktorem. Cross w porównaniu z nim, walczy z Agencją szczęśliwy jak skowronek. No i Cross wie kim jest i tylko ucieka. Bourne nie tylko uciekał, ale też sam gonił- za informacjami o sobie, gonił żeby się zemścić.
Dla mnie Cross to dużo gadania, mało treści.
Ale z kina i tak wyszłam z dobrym humorem.
<Koniec spojlerowania>
jak dla mnie Renner dobrze zagrał, jest jednym z moim ulubionych aktorów więc jestem zadowolona, że do tej roli wybrali akurat jego. Damona oczywiście też lubię i podziwiam za grę aktorską, ale ta część była miła odmianą od reszty. chociaż z ciężkim sercem muszę przyznać, że czasami czegoś mi brakowało;/ nie wiem czy Wy podzielacie moje zdanie, ale wydawało mi się, że w poprzednich częściach bardziej trzymał w napięciu, pomiędzy różnymi scenami było czuć tą "adrenalinkę" a tu niestety trochę mi tego brakowało. sceny akcji zrobione są jak dla mnie profesjonalnie, bójki pościgi były ok, ale jeszcze muszę dać jeden minus za początek;/ w poprzednich częściach zawsze zaczynało się od jakieś akcji, nawet jeśli trwała 5 min to już widz miał dawkę tej sensacji i nawet jak potem dali 20 min gadaniny człowiek był to w stanie wytrzymać a tu niestety na początku nie dali nic i przez pierwsze 30 min z utęsknieniem czekałam nawet na minutkę czegoś mocnego, ale się nie doczekałam;/ niemniej jednak i tak uwielbiam wszystkie części Bourne'a więc jeśli będzie 5 część to także na nią pójdę;d a z tego co czytałam w jednym z artykułów (jeśli 5 część powstanie) to mają się w niej spotkać obaj agenci grani przez Damon'a i Renner'a więc może będzie bardziej udana niż "Dziedzictwo":)
Film ma dłużyzny i poważne spadki formy, ale aktorom nie można, moim zdaniem, nic zarzucić. Renner jest urodzonym bohaterem kina akcji i ma niesamowitą charyzmę. Damon to inna historia - świetny rysunek psychologiczny bohatera i fantastyczne oderwanie od niepozornej powierzchowności. Ale i zamysł u podstaw filmu był inny, więc w swojej działce każdy z nich się sprawdził. I jeszcze duży plus dla Edwarda Nortona, on zawsze trzyma poziom.
A moim zdaniem film jest rewelacyjny tylko trochę przegadany.Ci co już widzieli to oceniają go negatywnie tylko ze względu na to że nie ma Matta Damona,a tak film trzyma poziom : ) To moje odczucia
Trudno mnie, hetero faceta podejrzewać o uwielbienie któregoś z aktorów. Lubię kino akcji, takie filmy mają największy sens oglądane w kinie - takie jest moje podejście. A przy tym filmie czułem się jak śpiący niemowlak - NIC mnie nie było tam w stanie zainteresować. Sam scenariusz może i miał jakiś potencjał, ale już jego realizacja jest porażką. Wszystko jest takie oczywiste...
W poprzednich częściach zaskakujące były sposoby radzenia sobie z trudnościami. Miałem często wrażenie - wow, ale on jest sprytny/silny/szybki/mądry. Tutaj od samego początku można było założyć, że jest super, więc ze wszystkim sobie poradzi. No i faktycznie, ze wszystkim sobie radzi. Ale w zupełnie przewidywalny sposób...
Zero zaskoczenia, zero emocji, zero zaciekawienia filmem. Spoglądałem na zegarek, zwłaszcza przy ostatniej scenie na stateczku... Aż w końcu słowo "koniec!" wypowiedziane przez sąsiadkę dało mi tyle nadziei, co niepokoju - czy aby na pewno to już wreszcie koniec...??
No cóż,jednym się podoba innym nie : ) każdy ma prawo do własnego zdania.To już czwarta część więc trudno o jakieś zaskoczenie zwłaszcza że wiemy jak sobie Bourne radził z przeciwnikami,to było do przewidzenia : )
W sumie masz dużo racji... Hm... to może po prostu więcej tych przeciwników...? ;) Więcej akcji, mniej paplania...
Moja ulubiona scena to pod koniec to pytanie Marthy do "przeciętnego, szczerbatego przechodnia - tubylca": "Will you help us...?!"... Odpowiedziałem jej za niego "Yes, of course!", ale mało osób wokoło się zaśmiało, nie wiedzieć dlaczego :)
W tym filmie jest dużo mniej akcji niż w poprzednich,ale według mnie film jest rewelacyjny,większość ocenia go po tym że nie ma Demona.Inni też nie rozumieją że tu jest inny aktor i gra innego agenta a nie Bourne,jak nie którzy sobie to ubzdurali i od razu oceniają na 1/10.Dla mnie takie zachowanie jest nie do przyjęcia : (
Takie oceny (ze względu na to, że ulubionego bohatera brak) faktycznie są krzywdzące dla filmu.
Ale w sumie - przecież pokazują go w wiadomościach w tv :D Więc dlaczego marudzą? Bourne był? Był! :D
@kacperowski20
"Ci co już widzieli to oceniają go negatywnie tylko ze względu na to że nie ma Matta Damona,a tak film trzyma poziom"
To wcale nie tak. Problemem nie jest brak Damona, ale jakość nowego bohatera. Cross to kolejny mięśniak, może trochę bardziej inteligentny od innych czołowych postaci kina akcji, ale generalnie nie wyróżniający się niczym. Zresztą przy ocenianiu trzeba wziąć również pod uwagę poziom realizacji, z tym Gilroy w miarę sobie poradził. To nie jest Greengrass, ale kilka scen było dość dobrze nakręconych.
@nika89h
"A w każdym z poprzednich Bourne'ów czy zespół Conklina, Abbota, Landy czy Kramera pracował sprawnie"- też to zauważyłam. W trylogii praca w biurze wrzała. Tam było tyle napięcia, że nawet kiedy Bourne nie uciekał, i nie walczył, dalej widz siedział jak na szpilkach w czasie filmu.
Ludzie, przecież trylogia Jasona a The Bourne Legacy to zupełnie inna bajka. Chyba nie spodziewaliście się elementów z poprzednich części?
zgadzam się, że The Bourne Legacy to całkiem inna historia niż poprzednie części, ale jak pisałam wcześniej trochę brakowało mi tego napięcia pomiędzy scenami;/nawet nie porównując tej części do poprzednich odniosłabym takie wrażenie (chodzi mi głównie o napięcie podczas dialogów, jeżeli chodzi o sceny akcji to jak najbardziej napięcie było odczuwalne-przynajmniej dla mnie;d) pomimo niewielkich minusów i niedociągnięć oceniam ten film na 8 bo zasługuje na taką ocenę. W każdym bądź razie wyszłam z kina zadowolona, film ogólnie spełnił moje oczekiwania (nawet pomimo braku tego napięcia), więc na pewno wybiorę się na niego jeszcze raz do kina;d
ja wychodząc z kina poczułam rozczarowanie i to nie tylko końcówka filmu, która była słaba ale i całym filmem. Było kilka naprawdę udanych scen, ale jednak całokształt oceniam nisko, wyścig końcowy powiewał nudą i za długo trwał. Do samej obsady nie mam większych zastrzeżeń, jednak film jak dla mnie cienki i nie wciągający, nie czułam wogóle adrenaliny ani większych emocji. no ale to moje zdanie, każdy lubi co innego .
Ja już jestem świeżo po seansie, i jestem baaardzo zdziwiona tak słabą oceną tego filmu. OK, zgdzam się z zarzutem ze momentami film jest przegadany, ale wg mnie zwiazane jest to raczej z faktem, że skoro film nazywa się Dziedzictwo Bourne'a to pokazauje wszystko to co było przed w czasie i jaki to ma związek z tym co bezie "po Bournie".
Bardzo lubie Jeremy'iego Rennera, ma facet w sobie charyzmę mięśniaka, a jednocześnie oczy Kota z Shreka, i wg mnie naprawdę nadawał się do tej roli.
I jak wszyscy tutaj moja reakcja na zakończenie: "coooo? już? Ja chcę jeszcze"
"Bardzo lubie Jeremy'iego Rennera, ma facet w sobie charyzmę mięśniaka, a jednocześnie oczy Kota z Shreka" - dziękuję za przecudowny opis Rennera :) Też jestem fanką i uważam, że ma charyzmy za stu, a w filmie poradził sobie świetnie :)
I wzrost Kota ze Shreka. Co to za przedziwna maniera w ostatnich czasach robic "miesniakow" z ludzi wzrostu siedzacego psa...
Zawiodłem się dziś w kinie i to jest chyba jedyny film od 3 lat po którym żałowałem kupna biletu, "Born" w tytule chyba miało tylko przyciągnąć widzów bo nie ma z nim nic wspólnego oprócz kilku wstawek o nim
Aha, no coz, niektorym podobaja sie tylko te filmy, ktore juz widzieli... Nie, nie uwazam Dziedzictwa za jakies szczegolne dzielo, ale zarzut, ze nie jest taki jak poprzednie jest ... sredni jakis taki.
Dodatkowo, dla mnie Trylogia jest halasliwym gniotem. No, dwie pierwsze czesci, bo trzecia sobie darowalam, wystarczylo tych prob. Dziedzictwo sie w te giniotowata konwencje ladnie wpisuje, z tym, ze tutaj mi sie aktorstwo podobalo, stad ocena.
Przyznam Pani rację, a także podpiszę się pod słowami wielkimi literami.
To, co najbardziej mnie zraziło:
Po prostu brak pointy tudzież sensownego zakończenia. Dlaczego? Przez cały film naprawdę nie dzieje się nic. Nie chodzi mi o durną akcję rodem z "Transformers", nie. Ale wystarczy właśnie porównać nowego Bourne'a ze starymi, a każdy zrozumie, o co mi chodzi. Film sygnowany tą nazwą powinien chociaż w najmniejszym stopniu nawiązywać do dzieła Limana i Greengrassa. Niestety tak nie jest i zamiast tego, poprawny scenarzysta, Gilroy, serwuje nam danie poprawne, ale niezwykle jednoliniowe, właśnie bez puenty. Po seansie w moim kinie ( Warszawa ), starszy jegomość ( który wielokrotnie tuż przed seansem mówił żonie, o czym film powinien być - zapewne wielki fan książek, zresztą tak jak i ja ) powiedział wprost, dość donośnym głosem, że jest to "profanacja Bourne'a", no i nie oszukujmy się, miał sporo racji. Czekamy niemalże 1.5 h na jakąkolwiek scenę pościgową, walkę o przetrwanie itp., a gdy już następuje - trwa 30 min i jest tak właściwie "zakończeniem", marnym trzeba dodać, filmu.
Właśnie ten ostatni zarzut, brak, czy też fatalne zakończenie, jest największą wadą filmu. Coś, co w poprzednich Bourne'ach było codziennością, tutaj jest serwowane na koniec filmu, a w dodatku jest niestety marnie zrobione.
Teraz najgorsza rzecz w filmie: zastanówmy się, o czym ten film był. Niby pojawiają się tutaj wątki o Bournie, ale tak naprawdę logicznie myśląc dojdziemy do wniosku, iż fabułą tego filmu była próba wszczepienia sobie wirusa przez Bourne'a. Można się spierać, ale tak to właśnie wygląda. Śmiem dodać, że takie coś, chociażby w "Casino Royale" trwało 20 min, a nie cały film! ( analogia do sceny na lotnisku, gdzie Bond zatrzymuje detonacje samolotu )
Wiem, jakie są odczucia innych, bo czytam to forum. Z częścią się zgodzę, z resztą nie. Każdy ma prawo do swojej opinii, ale myślę, że zdecydowanie niepoprawną opinią jest uznanie "Dziedzictwa Bourne'a" za godną kontynuację serii. Ratunek może być tylko jeden: ponowne zatrudnienie Bourne'a do kolejnego filmu. Jednak, by i to zadziałało, potrzebna jest zmiana reżysera. Tony Gilroy ( wiemy, jak wyglądał film "Michael Clayton" - również niezwykle beznamiętny ) niestety nie ma tego geniuszu Greengrassa, czy też Limana z pierwszej części, którzy potrafili z genialnej historii utkać jedną z najlepszych trylogii w historii kina.
Pozdrawiam wszystkich przedmówców
byłem, widziałem, zmieniam zdanie, bardzo dobry film, Madame_Rose, mylisz się, popełniasz wielki błąd, oczekujesz że nowy aktor też dostanie amenzji jak Jason Bourne i wraz z tempem akcji będziemy poznawać jego całe dotychczasowe życie, oblicze, tożsamość, kim był itd. - to błąd, tak mi się wydaje że wszyscy fani sagi (którzy są niezadowoleni) podświadomie oczekiwali powtórki z rozrywki, że znów poznamy kogoś nowego, kogoś kto nie wie kim jest, reżyser sprytnie wszystko dotuli i będzie cacy film, to bardzo wielki błąd oczekiwać tego samego
Franka Potente to była dziewczyna przechadzająca się ulicą, Jason Bourne to był człowiek który sam się zgłosił na ochotnika, Aaron Cross to były wojskowy, doktor Marta to doktor która już pare lat pracuje w firmie, oczekujesz że będą świeży jak bohaterowie z 1 części? Czemu?