O Renee:
Zellweger zagrała niesamowicie. Wykrzesiła z Bridget co najważniejsze, nie przeszła w manierę, jest sobą- nikogo nie udaję. W roli pani Jones wyszła rewelacyjnie głównie ze względu na świetną interpretacja książkowej Bridget, przez wyśmienitą gestykulację i genialne poczucie humoru. Nominacja do Oscara się niewątpliwie należy (a może i sama nagroda?)
O Grancie:
Hugh Grant natomiast popadł w samozachwyt. W niektórych scenach z Zellweger wyraźnie widać jej naturalność i jego paskudną sztuczność. Jednak lepiej mu wychodzi grać spokojnego fajtłapę. Bez yrazy, ale słabiutko
O Collinie
Firth całkiem, całkiem. Przyjemnie z wyczuciem, widać odrobinkę angielskiej maniery, ale może o to właśnie chodzi. Widz nie ma wątpliwości, że to jego powinna wybrać Bridget, choćby za ciekawszą grę w porównaniu do Granta
O Filmie
"Dziennik..." to komedia pełna wyczucia, świetnie zagrana i perfekcyjnie zrobiona. Wybitna scenografia, szczególnie Londynu, świetnie wyreżysetrowany- z ogromnym wyczuciem, a co najważniejsze bardzo bardzo zabawny. Cala sala kinowa pękała ze śmiechu, co rzadko się zdarza. Przyjemny angielski humor, komentarze Bridget dobijajace. Film o sfrustrowanej kobiecie po 30 ma wydźwięk autoironii. Mądry i zabawny jednocześnie. Świetny. 9/10