Obejrzałam zarówno film i jak przeczytałam książkę i myślę, że obie wersje są na prawdę
dobre. Jednak IMO książka była ciekawsza, więcej się działo. Cały czas się śmiałam na głos,
co rzadko mi się zdarza, kiedy czytam. Jednak nie można powiedzieć ,że filmowa wersja
Bridget jest słaba. Wiadomo,że w adaptacjach filmowych wiele wątków musi zostać
zmienionych albo kompletnie pominiętych i to sprawia, że często ubolewam podczas
oglądania ekranizacji książek. Jednak najważniejszym zadaniem dla a.filmowej nie jest
pokazanie wszystkich sytuacji jakie miały miejsce w pierwowzorze , a oddanie klimatu. A w tym
filmie niezaprzeczalnie można poczuć atmosferę powieści . Postać tytułowej bohaterki została
idealnie zagrana przez Zellweger. Istotnym wyzwaniem dla filmu było odegranie roli kocyka,
którym się przykrywamy podczas zimowego wieczoru przed telewizorem, jak to robi książka.
Kocyka, który rozgrzewa nasze serca. Daje nam wiarę w siebie jak i w to, że każdy z nas
zasługuje na miłość, pomimo naszych niedoskonałości. A czasem i nawet dzięki nim. Nikt nie
jest idealny i właśnie to jest i d e a l n e. Oprócz prostego morału Dziennik Bridget Jones
zapewnia nam masę rozrywki, co wywołuje na naszych twarzach uśmiech. Świetna historia.
Świetna postać Bridget Jones. Co prawda, niektóre postacie mają słabe portrety
psychologiczne. Znajdzie się też za pewne parę naciąganych sytuacji. W końcu nie nazywam,
ani książki, ani filmu arcydziełami, ale warto PRZECZYTAĆ oraz OBEJRZEĆ Dziennik Bridget
Jones. A co jest lepsze?? Bez dłuższego zastanowienia wybieram książkę :).