po przeczytaniu obu części Dziennika Bridget Jones film był dla mnie pewnym rozczarownaniem, ponieważ zabrakło mi w nim wielu elementów obecnych w książce, a zignorowanych w filmie, np. przyjaciółki Bridget grają wg. mnie bardzo istotną rolę w jej życiu i ogólnym wydźwięku powieści, a w filmie są one zredukowane do wręcz żałosnej epizodycznej roli; film jest zdecydowanie za bardzo nastawiony na rozśmieszanie, a za mało ma głębi (nie żeby książka miała jej wiele, ale film spłaszczył temat samotnych kobiet sukcesu do rozmiarów karła i zrobił z tego tematu karykaturę, a nie wydaje mi się żeby taki cel przyświecał Helen Fielding. Mimo to bawiłam się na filmie wspaniale, absolutnie natychmiast zakochałam się w uroczym Marku Darcy'm i ogółem bardzo film polecam.