Bardzo interesujący film. Piękna muzyka idealnie komponująca się z całością. Polecam.
Wnikliwość, z jaką reżyser przedstawia portret psychologiczny głównej bohaterki i oryginalne-jak dla mnie- podejście do tematu prostytucji.
Jej portret psychologiczny: dawać dupy komu popadnie, a także czerpać z tego korzyści materialne (co takiego oryginalnego w temacie prostytucji?)
Moim zdaniem reżyser wykazał się zręcznością artysty skoro "dawanie dupy" próbował przypisać pewną, można to tak nazwać, ideologię komunikacji ciałem. na pierwszy rzut oka banalne, ale czy np. akty nazywamy pokazywaniem dupy? Tam modelki też pozują dla pieniędzy. Temat prostytucji ujęty w formie historii niezaspokojonej kobiety szukającej za wszelką cene sensu w świecie, który ją otacza wydaje mi się niezwykle ciekawy. Nie jest ani porwaną do burdelu naiwną cizią, ani stojącą w brudnej ulicy lafiryndą w lateksach, ani cudownie ocaloną z burdelu porządną w głębi ducha dziewczyną, ja zazwyczaj sptoykałam tylko takie kreacje prostytutek w filmach.
Ciałem komunikują się zwierzeta, a ludzie powinni wykorzystywać do tego mowę (niestety ludzkość "schodzi na psy"). Prezentacja ciała to nie to samo co cudzołożenie. Pozatym nie uważam, żeby kinematografia musiała zajmować się dewiacjami
Kino jest sztuką jak każda inna, a dla sztuki nie może być żadnych tematów tabu.
Ja nie odbieram tego jako propagandy, każdy widz ma swój rozum i odbiera to, co widzi na własny sposób.