Myślę, że dużą wartością tego filmu jest samo to, że scenariusz napisano na podstawie książki opartej na faktach. A takie historie są najciekawsze bo pisane przez samo życie. Polecam.
Dodajmy, że bardzo dobrej i cenionej ksiązki. A z tym, że filmy oparte na faktach są najciekawsze to absolutnie się zgadzam. Tak jest właśnie z "Dziennikiem nimfomanki".
Sama książka jest świetna, a co dopiero film. Dla mnie 9/10 i polecam dookoła, bo warto.
Powiem tyle - tak jak myślałem film spoko. Dużo scen erotycznych, ale nie przeszkadzają w ogólnym odbiorze, zwłaszcza, że zdjęcia są na bardzo dobrym poziomie.
Życie też czasem pisze nudne i kiepskie scenariusze. Bo tak naprawdę to my sami je piszemy. Ten film daje świetny przykład nudnego i kiepskiego scenariusza napisanego przez życie kobiety o monotonnych i niskich ambicjach.
Jak zawsze w takich chwilach nasuwa mi się jedno - wiedziałaś o czym będzie film, a mimo tego zdecydowałaś się go obejrzeć. Nie miej więc pretensji o nudny (twoim zdaniem) scenariusz, bo byłaś w pełni świadoma jego treści. Jeśli chodzi o mnie to historia jest wyjątkowo interesująca, a fakt, że ta kobieta istnieje jeszcze bardziej pobudza moją wyobraźnię. Film 9/10.
Tak, zanim poszłam na film, przeczytałam jego streszczenie. Niestety w streszczeniu tym nikt nie wspomniał o tym, że dla twórców filmu (autorki książki) nimfomania nie oznacza choroby, prawdziwego uzależnienia (gdy Val była zakochana w Jaime, pozostała monogamiczna pomimo jego nieudolności w łóżku), ale zwykłe hobby, a ostatecznie - najwyższy życiowy cel. Sam temat seksu mnie nie odstrasza, dlatego wybrałam się na ten film. Odrzuca mnie natomiast postać - nieważne, czy autentyczna czy zmyślona - szukająca ideologii i usprawiedliwienia dla swojej fascynacji seksem.
Niby scenariusz jest na podstawie książki, ale do niej mu daleko. Przez pominięcie pewnych ważnych faktów film stał się płytki.. W filmie nie bylo nic o tym że Jaimie pożyczył od Val pieniądze i zniknął, a to dlatego postanowiła zostać prostytutką, żeby spłacić długi, a nie dlatego że taka praca nagle wydała jej się ciekawa, tak samo z Giovannim, Val nigdy nie poszła do łóżka z jego kumplem, on był w niej zakochany a ona w nim, nic nie ma też o wyjeździe z Giovannim podczas którego poznała ta 15-letnią prostytutkę, i to przez nią nie chciała dalej wykonywać tego zawodu i przez Giovanniego bo chciała z nim być, a nie dlatego że nagle 'chciała żyć' .. jakąś dziwną ideologie do tego dorobili, nie wspominając już o kolesiu na wózku inwalidzkim, który w filmie wygłasza życiowe mądrości, a w książce po prostu kazał się rozebrać od pasa w dół i całować po szyji.
Zgadzam sie w zupełności ze film bardzo odbiegał od książki. I dlatego jestem zawiedziona. :( Choc przyznam ze aktorka byla idealnie dobrana :) Ogolnie dobrze sie ogladalo, ale niestety bez wiekszej rewelacji. Moze przez brak wiernosci lekturze. :(