PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=467539}

Dziennik nimfomanki

Diario de una ninfómana
2008
6,0 45 tys. ocen
6,0 10 1 45415
4,2 5 krytyków

Dziennik nimfomanki
powrót do forum filmu Dziennik nimfomanki

Film zrealizowany sprawnie i ładnie, ogląda się go z przyjemnością. Erotyka umiejscowiona dobrze, z gracją, bez przesady. Ogólnie - dobra rzecz.

Natomiast rozbawiło mnie przesłanie filmu - seks drogą do wyzwolenia:D Osobiście widzę w tym kolejny fragmencik rozkładającej się kultury europejskiej. Autor recenzji dał się zwieść temu, jakże chwytliwemu, hasłu.

Film ogląda się dobrze, natomiast kretynizm jego przesłania aż w oczy kole.

Wielkim plusem, na przekór chyba twórcom, jest pejzażyk zeszmacenia. Tzn. jak pozbywając się godności można docenić potem każdą, najmniejszą nawet, chwilę wytchnienia.

Agenor

"Wielkim plusem, na przekór chyba twórcom, jest pejzażyk zeszmacenia. Tzn. jak pozbywając się godności można docenić potem każdą, najmniejszą nawet, chwilę wytchnienia."

Świetne zdanie, zgadzam się w 100%.

Ja po filmie do końca nie wiedziałem, czy film jest proseksualny, czy raczej ostrzega przed nimfomanią, bo niby seks to droga do wyzwolenia, ale jednak ona przecież była przez niego zniewolona! I na koniec jeszcze Val bez sensu znowu seksi się z jakimś dzieciakiem. Tak jakby życie jej niczego nie nauczyło.

wojciechpajak89

Dla mnie kapitalna była scena zbliżenia seksualnego z niepełnosprawnym.
Natomiast jeśli chodzi o ten sex z dzieciakiem, to uważam, że różnica polega na tym, że przez cały film Val była seksem zniewolona, natomiast na koniec to ona zniewala sex i panuje nad własnymi zachciankami. Jest potężna różnica między "lubię" a "nie mogę bez tego wytrzymać".
W filmie podobała mi się postać Hassana- człowieka świadomego własnych upodobań i panującego nad nimi. Sądzę, że w filmie Val więcej zawdzięczała właśnie jemu niż przyjaciółce, której postać jest trochę drętwa i wycofana - jakby z innego świata. Tak na dobrą sprawę wcale nie zna Val i choć kieruje ją w dobrą stronę nie rozumie istoty drogi, którą Val musi przejść by stać się sobą.
Obraz mężczyzn, jaki jest ukazany w filmie poraża, ale niestety ma wiele wspólnego z rzeczywistością.
Film pokazuje jeszcze jedną ważną rzecz- kobiety też lubią sex i nie należy je z tego powodu nazywać od razu dziwkami ( i nie uważam, że Val się nią kiedykolwiek naprawdę stała)
Wielkim plusem jest muzyka- absolutnie kapitalnie dopasowana do klimatu filmu- zmysłowa i seksowna:)

Ja tylko do części światopoglądowej Twego posta:

Panuje się nad czymś wtedy, kiedy można sobie tego odmówić (bo jak inaczej sprawdzić? badając swoje emocje i przemyślenia?:P). Kiedy potrafi się powiedzieć sobie 'nie' wtedy, kiedy jest to złe (moralnie lub dla siebie samego, nierozumne). Seks z przypadkową osobą na ulicy dla jednych jest pokazem niemoralności i degeneracji osoby owładniętej zwierzęcą żądzą, a dla innych - czystą głupotą (duże dziewczynki wiedzą już, że przypadkowy seks wiąże się z różnymi nieprzyjemnościami, np HIV).

Dla mnie wyzwolenia nie było w tym ani grama, tona natomiast - racjonalizacji. O wiele łatwiej jest przekonać siebie, że teraz się jest wolnym i panuje nad czymś, a potem żyć w iluzji, niż rzeczywiście stać się wolnym.

W skrócie: nastąpiła wielka duchowa przemiana, ziemia się zatrzęsła i lunął deszcz, natomiast postępowanie bohaterki, zatem fakty, zostały bez zmian.

Wniosek: film ładny w sferze artystycznej, jest kolejnym manifestem współczesnej ideologii samowoli i rozpasania, próbującym wbić ludziom do głowy, że moralność, rozsądek i powściągliwość to przestarzałe pierdoły.

PS 'Przerażający obraz mężczyzn'? Ja bym ich bronił:P Jeżeli kobieta nie szanuje siebie samej i, za przeproszeniem (ale uwielbiam to słowo;), 'kurwi się' przy każdej możliwej okazji, to z jakiej racji wymaga, by mężczyzna, który za nią płaci obchodził się z nią, jak z księżniczką. Dziwka i tyle. Konsekewncje dziwkowstwa.

Agenor

Większości Twojego maila nie skomentuję, gdyż jak to podkreśliłeś- jest to kwestia światopoglądu. Jedna tylko kwestia- "nie" zasadniczo mówi się wtedy gdy się nie chce, a niekoniecznie wtedy gdy się rozważy wszystkie za i przeciw. " Nie" nie zawsze ma takie racjonalne uzasadnienie.
"Jeżeli kobieta nie szanuje siebie samej i, za przeproszeniem (ale uwielbiam to słowo;), 'kurwi się' przy każdej możliwej okazji..."
Jak dla mnie ten film walczy właśnie z takim poglądem. Dlaczego jak kobieta lubi sex to jest dziwką a jak lubi go facet to jest bohaterem? Jak dla mnie koleś, który jest w stanie przelecieć wszystko co się rusza i to niejednokrotnie z takim zezwierzęceniem i brakiem szacunku do drugiej strony dużo bardziej zasługuje na miano " nieszanującego siebie". Nie wiem dlaczego takie miano przypięto tylko kobietom. Jak kobieta często zmienia partnerów to nie oznacza, że się od razu " kurwi".
Jak dla mnie facet każdy który idzie do burdelu też jest dziwką.
I może się na mnie oburzyć całe męskie grono filmwebu, ale twierdzenie, że kobieta się nie szanuje bo sypia z wieloma mężczyznami jest, sorry za bezpośredniość, ale mało że średniowieczne to jeszcze wieje hipokryzją.
Jak dla mnie ten film jest o uzależnieniu, po wielu komentarzach sądzę, że większość oczekiwała dobrego porno. I tak ten film został chyba odebrany. Nie mówię, że film jakoś specjalnie przypadł mi do gustu, ale razi trochę jego odbiór.
Pozdrawiam

Optymistyczne założenie, co do tego mówienia 'nie';) Bardzo, bardzo często jest inaczej - nie chcemy czegoś robić, a jednak to robimy. W przypadku bohaterki tak było, ale a) ona nawet nie pomyślała o tym, by sobie powiedzieć nie (wynik uzależnienia), b) w końcówce poszła inną drogą - racjonalizacji:) I mówienie 'nie' było niepotrzebne, w końcu jest super:>

Jeżeli kobieta lubi sex, to albo podrywa sobie kolesia, albo idzie do burdelu. Naturalne jest zaspokojanie swoich bilogicznych potrzeb w 'naturalny' sposób. Natomiast sprzedawanie się w burdelu jest, hm, 'sprzedawaniem'. Dziwka rezygnuje ze swojej godności, staje się towarem, który każdy może mieć, o ile wystarczająco dużo zapłaci. Razem z godnością rezygnuje się z szacunku. To są nieuniknione konsekwencje, nie ma to nic wspólnego ze światopoglądami. (O ile można jeszcze zrozumieć kobiety, które wyjścia nie mają - bieda, przymus, itp. - o tyle bohaterki nic nie usprawiedliwia i to, jak została potraktowana jest, kolejny już raz - konsekwencją jej czynów).

Przypomnę jednak tylko, że mówimy tu o patologii - nimfomanii. Popęd seksualny bohaterki był zaburzony, nie umiała tego kontrolować, co wpychało ją w coraz mniej przyjemne sytuacje. Drażni mnie natomiast końcowe przesłanie tego filmu - że takie cuś, jak nimfomania nie jest żadnym problemem, że trzeba to zaakceptować i ta akceptacja daje wolność.

Jak dla mnie jest to bardzo groźne, gdyż wpisuje się to w ogólny prąd idiotycznej współczesnej 'ideologii samowoli' i część widzów mniej rozgarniętych, którzy takie hasła bezkrytycznie przyjmują jako objaw, hm, kultury i 'otwartego umysłu', dostanie znowu pożywkę. Co jest dla społeczeństwa groźne i (opcja dodatkowa) głęboko niemoralne.

Dlatego tak się tutaj rozpisuję.

Agenor

Co do tego " nie": mówienie " nie" nie ma nic wspólnego z optymizmem. Z zasady jest to słowo oznaczające nasz negatywny stosunek do czegoś. A czy naprawdę ma znaczenie czym ten stosunek jest zmotywowany? Powiedziałabym tak: im bardziej " nie " dotyczy sfery emocjonalnej tym mniej ma wspólnego z racjonalnością. Val nie mówi sobie " nie". Większość filmu po prostu nie potrafi. Dopóki nie idzie jednak do burdelu ciężko nazwać ją dziwką. Jest ewidentnie uzależniona, ale nie jest dziwką.

Kobieta, wbrew temu co napisałeś, może się jeszcze dać poderwać- niby takie banalne, ale jednak.

Nie zgadzam się, by jakikolwiek człowiek rezygnował z szacunku ( godności też). To takie typowe usprawiedliwienie dla mężczyzn, którzy odwiedzając burdele dają upust swoim upodobaniom: przemocy i gwałtom, po czym grzeczni wracają do żon i dzieci by cały tydzień grać mężów impotentów i wspaniałych tatusiów.

Nie przypominam sobie by Val w jakimkolwiek momencie zrezygnowała z szacunku. Zachowywała się fair do klientów, i sądzę, że cywilizowany świat ( w tym świat sexu) o tym szacunku nie powinien zapomnieć. W przeciwnym razie wracamy do czasów starożytnych gdzie prostytutki kamieniowano.

Jak dla mnie przesłanie filmu też jest dwuznaczne i to niedobrze. Nie podlega dyskusji fakt, że Val była uzależniona od sexu i była to patologia. Staram się wierzyć, iż na koniec filmu Val nie jest zniewolona, ale świadoma własnego ja i własnych upodobań, potrafiąca nad nimi zapanować a przy tym dobrze się bawić. I takie zakończenie ma sens.

DObrze, że film wywołał dyskusję o tym, że kobiety też lubią sex. I nie są przez to " niemoralne" albo co gorsza, zepsute. Fajnie by było gdyby ten film, choć zawierający liczne błędy i niedopowiedzenia, doczekał się jakiejś kontynuacji- głównie po to by pokazać zdrowy, naturalny świat sexu, który nie jest kształtowany przez zakłamane normy społeczne i nie stanowi tabu dla większości społeczeństwa. Brakuje takiej dyskusji- w filmach też. Właściwie poza Oczami szeroko zamkniętymi nie ma jakiejś poważnej polemiki z ludzką erotyką. Polska próba ukazania tego świata w filmie " Porno" zakończyła się totalną porażką. Zastanawiam się kiedy kobietę w świecie sexu przestanie się traktować jak podmiot a nie przedmiot. Czy to jest przejaw " otwartego umysłu" albo " niemoralności"? Dla mnie nie ma znaczenia. Grunt żeby nad tematem zaczęto dyskutować.

I pewnie dlatego ja się tak rozpisuję.

Ot - i wkradło się lapsus lingwae:
Jest:
Zastanawiam się kiedy kobietę w świecie sexu przestanie się traktować jak podmiot a nie przedmiot
Powinno być:
Zastanawiam się kiedy kobietę w świecie sexu przestanie się traktować jak przedmiot.

Dla mnie osobiście umiejętność odmawiania sobie różnych rzeczy jest oznaką wolności od nich. Tylko wtedy, tak naprawdę, możemy być pewni wolnej woli, gdy możemy zdecydować. Jeśli ktoś całe życie jadł ciastka, to dopóki sobie pewnego razu nie odmówi, nie może powiedzieć z całym przekonaniem (z przekonaniem może, ale bez obiektywnej pewności), że jest wolny. Z tego wynika, że główna bohaterka w końcówce mogła żywić złudne przekonanie, że się podniosła z nałogu. I to złudzenie zostaje widzowi wciśnięte jako przesłanie. Otóż tak nie jest.

Wszelkie przekonania i stany psychiczne człowieka nie mogą być traktowane jako fakt. Nie są w żaden sposób obiektywne. Dopiero przybierając formę konkretnych decyzji - materializują się. Val do końca filmu nie wyszła z nałogu, a jej podejście, niby zmienione, o niczym nie świadczyło. To nie mógłby być nawet początek walki z nimfomanią z powodu błędnych założeń ('wszystko jest ok, panuję nad tym'). Chodzi o sytuację, niby z końcowej sceny 'Scarface': Montana krzyczy, że kule się go nie imają, co nie zmienia faktu, że ta ostatnia zwala go z nóg.

Piszesz, że 'Val nie jest zniewolona, ale świadoma własnego ja i własnych upodobań, potrafiąca nad nimi zapanować a przy tym dobrze się bawić'. Nie zgodzę się. Poza krótką przerwą, cały fim jest świadectwem jej nieopanowania i zniewolenia. Na końcu wyrzuca z głowy nawet świadomość własnego problemu. Twoje zdanie jest kalką przesłania filmu, a przesłanie to jest błędne i zakłamane.

Jak już pisałem - dziwka, sprzedając się, staje się towarem. Ktoś go nabywa i przez godzinę (powiedzmy) jest własnością klienta. Jasne, może sobie żyć w przekonaniu własnej wartości, ale to jest kolejne złudzenie. Fakty zawsze pozostaną faktami. Przekonanie o czymś nie zmienia rzeczywistości. Szacunek należny jest każdemu człowiekowi (w tej podstawowej wersji mieści się prawo ludzi do życia, itp.), ale nic więcej. Dziwka jest towarem, o godności mówić tu nie można. A jeśli chodzi o klientów - ok, masz rację. Ale a) cóż, nikt nie mówi chyba, że chodzenie do burdelu jest czymś dobrym, b) wyobraź sobie co by się działo, gdyby mężczyźni swoje wrodzone skłonności wyładowywali w rodzinach (a są one integralną częścią męskiej natury). Ewolucja stworzyła mężczyznę do przemocy, zabijania i to właśnie społeczeństwo ratuje nas przed totalną rzezią. Tu już przechodzę do ostatniego punktu.

Dyskusja o seksie - jak najbardziej. Natomiast zdecydowanie sprzeciwię się nazywania norm 'zakłamanymi' i niepotrzebnymi. Te normy społeczne sprawiają, że spora część populacji może dorastać w dobrych warunkach, że potrafimy żyć razem. Moralność odróżnia nas od zwierząt. Seks jest dobry, ale poddany rozumowi, poddany kontroli norm właśnie. Często są one przesadnie rygorystyczne, natomiast - dla samej społeczności są one dobre. Dzięki nim ma ona rozsądny kształt. Natomiast to, co proponują niektórzy, a więc pełną wolność i brak jakiegokolwiek gorsetu moralnego prowadzi do degeneracji, którą można oglądać w społeczeństwach Zachodu. Jest to zjawisko jednoznacznie negatywne i prowadzące do słabości. Trzeba to eliminować. Takie jest moje zdanie.

Agenor

Kontynuowanie tej wymiany poglądów chyba do niczego nie prowadzi poza pokazaniem przeciwstawności naszych zdań. jednak kilka kwestii z moich wypowiedzi pragnę uściślić. I tak:
1. Val odeszła z burdelu sama- na własne życzenie i na własnych nogach. Czy jej zerwanie z nałogiem ma oznaczać, że do końca życia zostanie w celibacie? Chyba nie o to twórcom chodziło. Val nie wraca do zakonu- przeciwnie- do życia.
2. Cały film jest o nieopanowaniu powodowanym żądzą i nałogiem. Czego się spodziewałeś? Że na koniec Val grzecznie pójdzie do spowiedzi i poprzysięgnie sobie że już nic nigdy z nikim? Takie zakończenie byłoby mało że banalne to jeszcze naiwne. Val nie musi wychodzić z nałogu z dnia na dzień- może to robić stopniowo- wystarczy, że dostrzeże różnicę między zniewoleniem a dobrą zabawą i docenianiem życia ( do czego wiele osób ją namawiało). A film miał zdaję się pokazać upodlenie płynące z nałogiem a nie nawrócenie się złej dziewczynki na dobrą drogę.
3. Dziwka, jeśli idzie o ścisłość, do końca pozostaje osobą. Sprzedaje usługę a nie towar. I chyba najwyższa pora, żebyście wy mężczyźni to pojęli. Osoba nigdy nie jest własnością klienta. A na mniej szacunku zasługuje ten, jak go nazywasz klient ( choć dla mnie to on jest zwykłą dziwką- nie ma wystarczająco odwagi by robić " to " naturalnie, więc " kupuje" usługę w burdelu. ŻAŁOSNE). A co do mężczyzn- chyba najwyższa pora, żeby swoją wrodzoną umiejętność krzywdzenia innych, kierowania się przemocą i gwałtem zdusili w tym cywilizowanym społeczeństwie, w którym zdecydowali się żyć. A jakoś ostatnio mężczyźni w codziennym życiu robią z siebie skrajne fajtłapy, które trzeba chronić na każdym kroku, a potem się okazuje, że te same fajtłapy gwałcą kobiety ( i nieważne czy dziwki czy nie). Tu film bardzo dobrze pokazał, że gwałt to gwałt- kobieta czuje się jednakowo upodlona. Dla mnie nieprawdopodobne jest, że wogóle dopuszczasz stosowanie jakiejkolwiek przemocy wobec kobiet- to wiele świadczy o tobie jako o człowieku. Co gorsza- usprawiedliwiasz to! W filmie był taki moment kiedy burdelmama zlekceważyła gwałt na Val- i nie sądzę, by normalny widz jakoś ten fakt pochwalił. Poważnie się nad sobą zastanów.
4. Polemikę z tobą w kwestii norm, zakłamania itd uznaję za bezcelową. Osoba, która potrafi uznać innego człowieka za towar, usprawiedliwiać gwałt i stosowanie przemocy chyba nie powinna się wypowiadać na temat: " gorsetu moralnego" , " potrzeby istnienia norm moralnych". To tak jakby Hannibal wypowiadał się o wegetarianizmie. Jeśli chcesz sprawdzić swoje poglądy w kwestii norm to odsyłam do kodeksu karnego ( a w szczególności jego części szczegółowej), europejskiej karty praw podstawowych oraz orzecznictwa ETS. A po tej lekturze dowiesz się jakie miejsce zajmujesz w społeczeństwie którego normy tak dziwnie postrzegasz.
I sądzę, że w tym jednym miejscu Val więcej rozumiała od Ciebie.
Pozdrawiam serdecznie i życzę udanej lektury.

Sądzę, że w kilku miejsca troszeczkę źle mnie zrozumiałaś:) Czuję się wręcz porażony:)

A poważnie:
1. Nie oczekiwałem po tym filmie jakiejkolwiek banalnej historii z morałem. Natomiast, jak to już pisałem, drażni mnie zakłamanie końcowego przesłania, które jednoznacznie uznaję za manipulację. Zabawa jest zabawą, kiedy ma się nad nią kontrolę, kiedy jej brak - można sobie wmawiać różne rzeczy i podchodzić do spraw na rozmaite sposoby, co tak naprawdę nic nie zmienia. Dla mnie kłamstwo jest tutaj oczywiste (choć w żaden sposób nie kwestionuję prawa innych ludzi do zgadzania się z bzdurami. Każdy ma prawo do swoich poglądów, nieważne jak nielogiczne i lekkomyślne by one nie były).

2. Wyrwałaś z kontekstu zdanie lub całkiem pomyliłaś kontekst mojej wypowiedzi. W żadnym wypadku NIE APROBUJĘ PRZEMOCY WOBEC KOGOKOLWIEK. Absolutnie. Szczerze mówiąc, to Twoja opinia mocno mnie uraziła.
Niezręcznie i niefortunnie posłużyłem się sformułowaniem, przyznaję. Natomiast nie taki miał być jego sens. I Twój atak na mnie jest zdecydowanie nie na miejscu.

a) prostutytka (przejdźmy może na bardziej cywilizowany język) sprzedając usługę, o której wspominasz, nie może być stawiana na równi z kimś, kto handluje, np. marchewką. Nie może być stawiany ów 'handel' na równi z dawaniem płatnych koncertów. Integralną częścią osoby ludziej jest ciało. Jeżeli ktoś sprzedaje z rozmysłem swoje ciało - godzi w swoją godność jako człowieka. Sprawia, że jego nieodłączna część staje się przedmiotem kupna/sprzedaży, zatem nie można powiedzieć, hm, że 'pozostaje w stanie pełnej godności'. Nie potępiam nikogo, natomiast fakt jest faktem - narażając się na taką sytuację dana osoba (nie tylko kobieta!) rezygnuje z części należnej jej godności. Kobieta oddająca się za pieniądze nigdy nie może być postawiona na równi z tą, która robi to dla przyjemności, z uczucia, itp. Prostutucja nie jest 'zwyczajnym' zawodem, tak samo, jak nie jest nim płatny zabójca (nie stawiam tu równości, uściślam, daję inny przykład zawodu, z którym jest coś nie tak).

b) kwestia agresji i przemocy. Społeczeństwo, w którym żyjemy wzięło się właśnie z powolnego oswajania zwierzęcej natury człowieka. Efektem tego procesu jest to, iż np. gwałt jest niedopuszczalny. Przemoc jest zabroniona. Natomiast ma to także konsekwencje w sferze obyczajowej - nie kopulujemy z każdym, kto się nawinie. To jest ów 'gorset moralny'. Jeżeli odpuścimy z jednej strony, np. akceptacji na seks, kosekwencje będą widoczne także gdzie indziej - choćby pojawia się zmasowana przemoc. Dlatego bronię norm moralnych. Jeżeli ograniczenie swojego popędu seksualnego zlikwidujemy, na dłuższą metę jest niemożliwym utrzymanie blokad gdzie indziej. A to w prostej linii prowadzi do destrukcji społeczeństwa i eksplozji także agresji.

3. Nie wiem, dlaczego uparcie ignorujesz moje ciągłe 'zaznaczanie', że uważam chodzenie do 'burdelu' za coś niegodnego. Masz rację - klient staje się zwierzęciem, jest to dla mnie sprawa godna pogardy. Masz tutaj rację. Nie wiem natomiast dlaczego używasz ciągle stwierdzeń 'wy mężczyźni', itp. Wybacz, ale nie czuję się fajtłapą, nigdy jeszcze nie pozwoliłem, żeby kobieta mnie 'chroniła', nigdy kobiety nie uderzyłem. Może nazwiesz to śreniowieczym poglądem, ale jest to dla mnie obraza. Brzydzę się mężczyznami, którzy z jednej strony - zachowują, ubierają się i postępują jak, hm, zniewieścieli degeneraci, a z drugiej - muszą gdzieś się wyżyć, wyładować na niewinnej osobie agresję. I myślę, że podobnego zdania jest duża większość facetów. Proszę - nie uogólniaj, bo jest to z Twoje strony bardzo nie w porządku.

4. Tak się składa, że lekturę kodeksu karnego mam już za sobą:) I kilku innych rzeczy również. Trudno mi celować w Ciebie jakąś złośliwą ripostą, gdyż nie mam pojęcia na jakim etapie Ty jesteś. Głupio byłoby przerzucać się artykułami z prokuratorem na przykład;)

Jestem natomiast zwolennikiem trzymania się faktów, które są niezależne od jakiejkolwiek oceny. Fakt weryfiuje wszystko. Przykładem jest między innymi ten film - stany psychiczne są zmienne, nasze czyny - zawsze wyglądają tak samo. I to one właśnie określają rzeczywisty stan naszej osobowości.

Bardzo ciekawie czytało sie waszą rozmowe.Dla koleżanki wielkie brawa za szerokie ramiona tolerancji,zrozumienia i akceptacji.Moim zdaniem nie uraziłas nikogo a jesli ktos źle posłużył sie słowem no to już nie Twoja wina,że adekwatnie do wczesniejszej wypowiedzi zrozumiałas ją tak a nie inaczej.
Zastanawiałam sie co sprawiło,że więcej mamy pogardy do dziwek niż do mężczyzn którzy z tej prostytucji korzystają.I olśniło mnie kiedy czytałam Was teraz...no oczywiscie...faceci ci "poukladani"dobrzy impotenci-mężowie i tatusiowie muszą się w jakis sposób usprawiedliwiac (ciekawe przed kim tak naprawde)że przeciez dziwka to nie kobieta więc można z nią robic co sie chce.Masz absolutną racje,że ani dziwka ani nikt nie jest własnoscia innego człowieka.Dlaczego tylu panów o tym nie wie...?
Przypomniała mi sie wypowiedz Leppera"ddziwki nie mozna zgwalcic"...hmm a prostakowi nie można napluc w oczy?
Głęboko ufam,że osobniki pokroju tegoż polityka niebawem dołączą do dinozaurów.
Film o ile czlowiek potrafi zobaczyc nieco więcej niż to co na "pierwszym planie" to jest dobry.Polecam.

gotka111

Szkoda tylko, że kolega reprezentował poglądy sporej części naszego społeczeństwa. Masz rację z tymi politykami- oby Leppper nie wrócił, ale nawet nie wiesz ile osób mu przyklasnęło. To jest przerażające. Od średniowiecza minęło już sporo czasu, a my jako społeczeństwo utknęliśmy gdzieś między hołdem pruskim a procesem inkwizycyjnym.

Agenor

A mi się wcale nie podobał. Kupa seksu i nic poza tym. Ogólnie nuda .... nie polecam

Agenor

Dziwką jest kobieta która sypia z mężczyznami bez zobowiązań, facet zaliczający kobiety jest macho... Odwieczny nieprzemijający problem, walka płci. Jak dla mnie Twoje poglądy są przestarzałe, poczułam się jakbym przeczytała wypowiedź moherowej babci - sorry;/

Ja osobiście wychodząc z seansu poczułam się jak mały baloniki wypełniony helem, który ktoś właśnie wypuścił z ręki.

Bardzo mocno w głowie zapadło jedno przesłanie: żona od prostytutki nie różni się niczym - obie są czyjąś własnością. To mnie ujęło.

Jeśli jego przesłanie koli Cię w oczy to znaczy,że nie jesteś otwartym człowiekiem na tego typu rewolucje, ale to normalne, żyjemy w takim świecie. ..

_MODLISZKA_

Nie wiem czy dobrze zrozumiałam- ale to o " moherowej babci" to o mnie:)
Powiem Ci, że nie znam babci z moherem na głowie o moich poglądach:D. Mnie zdziwiło jedynie podejście kolegi do tej produkcji. O ironio większość mężczyzn- znajomych odbiera ten film jako dzieło o dziwce. Kobiety odbierają ten film zgoła odmiennie. Mężczyźni scenę gwałtu odebrali w skrócie jako: " należało się jej" ew. " to jest część jej zawodu". Dla mnie bulwersujące jest, że w XXI w. o gwałcie mówi się, że jest poniekąd akceptowalny. I to podobno w społeczeństwach potępiających przemoc.
Oglądałam ten film jako film o osobie uzależnionej, a nie film o dziwce. Temat " walki płci" wyszedł przy okazji.
A z filmu każdy wyniósł takie przesłanie jakie mu pasowało- a raczej jakie godziło się z jego światopoglądem.

_MODLISZKA_

Po pierwsze dziwka to wulg.prostytutka a ta to kobieta która za pieniądze itd...tak samo ów facet jest okreslany męską prostytutką lub męską dziwką.Macho to przede wszystkim facet który przesadnie obnosi sie z cechami męskimi np siłą.
Mnie akurat zdanie o żonie i prostytutce rozbawilo:)Nie mam pojęcia jak sie ma do życia.Odebrałam to jako żart w scenariuszu dla widza:)
Wiecie...a może ci faceci potrzebują za pieniądze uderzyc kobiete,zgwałcic bo ten sposób sie dowartosciowują?Może to takie ich wewnętrzne"zobacz jaki jestem silny"
A wracając do pana polityka...niestety wiem z jakim aplauzem spotkała sie ta jego nieszczęsna wypowiedz.I masz racje...własnie to jest najbardziej przerażające.

Agenor

:D Dalszą część 'dyskusji' czyta się już ze śmiechem:) Wybaczcie, ale zwyczajnie bezrefleksyjnie powtarzacie slogany, przesyłacie dalej hasła wyssane z palca, wydukane przez wątpliwej renomy 'myślicieli'.

Rewolucja? 'Nowe'? O czym Wy mówicie? Czy chodzi o negowanie wszelkich norm, przekreślanie zasad moralnych, prowadzące wprost nie do średniowiecza, ale układu 'społecznego' z epoki kamienia łupanego, a więc dominacji prymitywnych popędów.
Czy może macie na myśli feminizm, ową 'słuszną walkę o wyzwolenie kobiet', sprowadzającą się w zasadzie do palenia staników i propagowania rozwiązłości, powstrzymywania się od zakładania rodzin i macierzyństwa?

Z tonu waszych wypowiedzi wyczuć można, że jakakolwiek dyskusja jest absolutnie bez sensu, gdyż wszelkie próby rozumowej krytyki zwyczajnie bzdurnych argumentów spotkają się zaraz z oskarżeniami o 'średniowieczne myślenie' i wstecznictwo. Cóż, widać iż sławetna 'poprawność polityczna' więzi głowy, ale też, o dziwo, napawa poczuciem dumy z wyznawania 'nowoczesnych' poglądów. Bzdura, szkoda czasu:/

Agenor

"wydukane przez wątpliwej renomy myslicieli"- łaskotanie ego sprawiło duzo przyjemnosci?
Ja jestem sprzataczką gwoli wyjasnienia i na filmie sie nie znam co nie znaczy,że nie wolno mi mówic co o nim mysle.
Odnosze wrażenie ,że tych ostatnich postów nie zrozumiałes.

Agenor

Ale ja nie powtarzam niczyich sloganów, daleko mi do feminizmu. Raczej jestem bardzo chłodno nastawiona do kobiet ( długo by pisać, a to nie jest dobre miejsce ).
Ja po prostu uważam, że każdy ma prawo robić to na co ma ochotę ( oczywiście po za skrajnymi zachowaniami, które krzywdzą innych ).

Nie przeszkadzają mi staniki ;D Nie określiłabym się nimfomanką - ale wolnym człowiekiem. Nie muszę się, ani powstrzymywać ani bronić przed tym. Nie muszę się też do niczego zmuszać, ani czuć winna,że odmówiłam "ukochanej" osobie. Romans to najlepsza forma związku, nie ogranicza nikogo, nie zobowiązuje do niczego, nie ma tu miejsca ani na zazdrość ani na ból.
Romans - jest wolny od szarości, mokrych szmat, którymi dostajemy w twarz od życia, każdego dnia - mniej lub bardziej. Romans - jest odskocznią, jest innym światem. Wszystkie uczucia, które towarzyszą przy poznawaniu, fascynacji drugim człowiekiem - powtarzają się stale... nie ma mowy o rutynie, wygasłym żarze.

Agenor

Sorry, ale to właśnie Twój mail mnie rozbawił...:D taki biedny zapędzony pod murek chłopczyk, który się obraził bo nie poszło po jego myśli, więc zabiera zabawki i idzie do innej piaskownicy.

My o żadnej rewolucji nie pisałyśmy:) Zmiany w społeczeństwie zachodzą drogą ewolucji. I tak ludzie od setek lat uczyli się wzajemnej tolerancji, szacunku bez względu na wykonywany zawód bądź pozycję społeczną. Oczywiście do perfekcyjności nam daleko, ale sądzę że idziemy w dobrym kierunku. Chwała Najwyższemu, że wypowiedzi takich osłów jak niektórzy politycy ( patrz post wyżej) są przynajmniej oficjalnie wyśmiewane i potępiane.

Skończ z tymi normami! Przecież Ty kompletnie nie wiesz o czym piszesz. Najpierw się rozpisujesz o zasadach normalnych, które trzymają społeczeństwo w ryzach a chwilkę później twierdzisz że dziwkę można kupić i robić z nią co się chce! Szok. Z tego co ja wiem ( a na Twoje nieszczęście trafiłeś na prawnika) to handel ludźmi jest przestępstwem.

Liczy się wyłącznie konstruktywna krytyka, a Twoje poglądy są średniowieczne. I nie pisz tu takich beznadziejnie dennych tekstów typu " a Wasze są z epoki kamienia łupanego", bo w tym okresie ciężko mówić o jakimkolwiek światopoglądzie- ośmieszasz sam siebie.

Feminizmu nie rozumiesz. Sadzę, że film zinterpretowałeś tak jak chciałeś go zrozumieć- jako film " jakie to słodkie być dziwką". A jednak film nie o tym. Ale o sensie tego filmu można dyskutować z kimś kto ma do świata podejście nie tyle nowoczesne co sensowne i tolerancyjne. I to zdecydowanie nie będziesz Ty.

Zastanawia mnie tylko czy Twoja bezczelność jest przykrywką dla zwyczajnej bezmyślności, czy też takie odnoszenie się do innych osób sprawia Ci przyjemność? W każdym razie - przyluzuj, na nikim nie robi to wrażenia.

Hm, tekst 'biedny zapędzony pod murek chłopczyk, który się obraził bo nie poszło po jego myśli, więc zabiera zabawki i idzie do innej piaskownicy.' jako odpowiedź na rezygnację z dyskusji, która poszybowała w kosmos, z dala od merytoryki, raczej nie wymaga komentarza.

Jesteś prawnikiem? Szczerze mówiąc, po wypowiedziach typu 'Z tego co ja wiem ( a na Twoje nieszczęście trafiłeś na prawnika) to handel ludźmi jest przestępstwem.', zaczynam w to wątpić. O swoim domniemanym zawodzie wspomniałaś drugi już raz w sąsiedztwie banału, wymagającego 'wiedzy prawniczej' jaką posiadają uczniowie podstawówki. Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, iż się ośmieszasz.

Sprawa druga - Twoje 'argumenty'.
1. 'Zmiany w społeczeństwie zachodzą drogą ewolucji'. Zarzucasz mi brak wiedzy, a sama wypisujesz farmazony. Zmiany zachodzą ewolucyjnie, pomijając oczywiście momenty, w których zachodzą... rewolucyjnie;> A Rewolucja Francuska, a rewolucja seksualna? Twierdzisz, że swój obecny kształt nasze społeczeństwo zawdzięcza spokojnemu rozwojowi, który dokonuje się przez tysiące lat? Powodzenia.
<Nie twierdzę, iż społeczeństwo rozwija się wyłącznie przez gwałtowne przełomy, ale ewolucja zawsze dochodzi do pewnej granicy, kiedy istniejący porządek nie może już 'pomieścić nagromadzenia zmian' i musi zostać gwałtownie, rewolucyjnie zmieniony (nie chodzi tylko o użycie siły, ale raczej o zasadniczą, gruntowną zmianę rzeczywistości).
Natomiast sensem mojej wypowiedzi było wytknięcie Ci prostego błędu rozumowania/braku wiedzy.>

2. Klasyczny przykład słabego pojmowania: 'Najpierw się rozpisujesz o zasadach normalnych, które trzymają społeczeństwo w ryzach a chwilkę później twierdzisz że dziwkę można kupić i robić z nią co się chce'.
Wytłumaczę krok po kroku (przepraszam, że nie uczyniłem tego wcześniej, ale liczyłem na Twą inteligencję):
Społeczeństwo opiera się na zasadach. Jedna z nich uznaje prostutucję za coś niegodnego, z czego wypływają działania, by proceder zniknął. Będąc prostututką kobieta funkcjonuje wbrew tej normie społecznej, a więc nie jest chroniona przez społeczeństwo, zatem zdarza się, iż jest bezkarnie krzywdzona, a jednocześnie - pozbawiona wsparcia społeczeństwa.
Stąd biorą się teksty 'należało jej się'. Funkcjonujesz poza normą - nie będzie Cię ona chronić (mam nadzieję, że nie muszę Ci argumentować tego twierdzenia po kolei). Możesz liczyć na ludzką przyzwoitość ('kimkolwiek człowiek by nie był, krzywdzić go nie należy'), ale z nią zawsze są problemy.

Przez kilka moich postów (napisanych widać zbyt ogólnikowo) starałem się przekazać prostą prawdę, że negując normy, nie możesz rozpatrywać żadnych sytuacji przez ich pryzmat. Zasady mogą Ci się nie podobać, ale wiedz, że na nich opiera się także status kobiety dzisiaj. Nie warto piłować gałęzi, na której się siedzi, prawda?
Nigdy też, nie możesz usunąć trzonu jakiegoś systemu bez jednoczesnego unicestwiana go. Nie możesz sobie uznawać jakichś elementów za 'śreniowieczne' i wyrzucać ich, bez jednoczesnego zniszczenia całego układu (i ściągnięcia na siebie nieprzyjemnych skutków: przemoc, demoralizacja, degeneracja, itd.).

3. Wyrywanie z kontekstu. Zawsze przejawiają go ludzie: a) mało niteligenti, b) o niskim poziomie kultury, c) zaślepieni. Wybierz sobie którąś z opcji.

Nie napisałem 'a Wasze są z epoki kamienia łupanego' ale, że negowanie norm prowadzi do 'układu 'społecznego' z epoki kamienia łupanego, a więc dominacji prymitywnych popędów', nie wiem czy umknął Ci sens tej wypowiedzi, szwankuje Twoja umiejętność czytania ze zrozumieniem, czy też zwyczajnie chciałaś mi 'napyskować', w każdym razie - zabrzmiało to trochę głupio i trochę śmiesznie.

4. Feminizm (przynajmniej ze strony teoretycznej) rozumiem. A jednocześnie krytykuję go jako niepotrzebny ekstremizm (uważam, że każdy ekstremizm jest nierozumny). Odnoszę wrażenie, że jakąkolwiek krytykę rzeczy, które Ty popierasz, odbierasz jako objaw 'średniowiecznego myślenia'. Sama chyba zdajesz sobie sprawę, że takie podejście niezbyt dobrze o Tobie świadczy.

Wybacz ton tego posta, który masz pełne prawo odebrać jako obraźliwy. Obrażanie CIę nie było moim celem, jednak cóż, musiałem opisać pewne fakty tej 'dyskusji' w sposób prosty i obrazowy, może tak coś do Ciebie trafi.

Miałem co prawda dać sobie spokój, ale nie chciałem zostawić Twoich wycieczek pod moim adresem bez żadnej odpowiedzi.

PS A, i jeszcze jedno: 'Sadzę, że film zinterpretowałeś tak jak chciałeś go zrozumieć- jako film " jakie to słodkie być dziwką". A jednak film nie o tym.'. Nie wiem czy pod każdym postem powinienem dopisywać tezę, którą przedstawiłem gdzieś na początku, że doskonale wiem, iż film ten był o uzależnieniu, ale nie zgadzam się z przesłaniem, które wkłada do głów bagatelizowanie problemu, a może nawet - twierdzenie, że problem nie istnieje lub też jest nieznaczący.

Natomiast tytuł tego tematu... Mój Boże, czy nawet coś tak oczywistego, jak emota nie mówi Ci o zwyczajnej ironii? Ręce opadają:/

Agenor

Polemizowanie z Tobą w tym tonie i z tymi poglądami jest jak bicie głową o ścianę. Można- tylko po co??
Obrażanie jako formę ekspresji wybrałeś TY. To twoje poglądy nie przystają do ogólnie przyjętych norm naszego społeczeństwa.
Kwestii mojego zawodu nie poruszaj, czasami możesz się sparzyć.
Feminizmu nie rozumiesz- jednak.
O normach społecznych- ich ewolucji nie masz bladego pojęcia. Rewolucja francuska była wybuchem frustracji społecznych, które narastały we Francji przez długie lata, a do wiosny ludów społeczeństwo europejskie dorastało stuleciami. Ty wogóle chodziłeś na historię?
I to by było na tyle jeśli chodzi o komentarz- pisanie dalej tego samego mija się z celem. Masz te swoje poglądy- niespójne i bardzo niekonsekwentne i je miej, ale na aplauz nie licz.

Agenor, podziwiam za cierpliwość, ale niestety panie potrzebują 300 lat żeby dorosnąć :)

Negative

To nie jest kwestia dorastania, tylko posiadania wbitego w głowę idiotycznego poglądu, zgadzającego się z dzisiejszą poprawnością polityczną, niepopartego logicznymi, spójnymi i rozsądnymi argumentami. Dana osoba go przedstawia, czuje się fajna i 'światła' oraz nie może przystać na owego poglądu krytkę, nawet całkiem spokojną i merytoryczną. Co uniemożliwia dyskusję.

Smutne, ale prawdziwe.

Agenor

racja panowie

"Ogólnie źle się dzieje, bo kobiety powiedzmy sobie szczerze, w dzisiejszych czasach się ****ią natomiast faceci w dalszym ciągu wychowywani są na grzecznych chłopców którym wpaja się, że kobiety to nawet kwiatkiem bo to wrażliwe i czułe istoty, którym należy się specjalny szacunek tylko ze względu na fakt bycia kobietą"

Agenor

Stary wielki szacunek ode mnie i innych normalnie myślących ludzi. Poziom plątania się Twoich interlokutorek pokazuje, że nie dorosły do dyskusji.