Nimfomanka - ok. I co z tego? Dowartościowywanie się poprzez ładowanie sobie butelki Coli między nogi? Wszystkie teksty i "głębokie" przemyślenia tej panienki są na poziomie blondi, która równie dobrze mogłaby sprzedawać jogurt w supermarkecie. Tylko, że wtedy nikt nie poszedłby na to do kina. Ale jeśli zamiast sprzedawania jogurtu sprzedaje własną dupę, no to już wypada dorabiać do tego jakąś ideologię i zastanawiać się czy nie ma w tym czegoś więcej. Otóż, moim zdaniem, nie ma.
Miejscami całkiem ładny podkład muzyczny.